Polska powinna być orędownikiem Paktu Euro Plus, reform gospodarczych i zmian wzmacniających euroland. Opłacać może się też symboliczny udział w pomocy dla Portugalii - powiedział PAP prof. Dariusz Rosati. Na konferencji w Belgii ekonomista obalał złe opinie o euro.

"Polska, zwłaszcza jako prezydencja UE, powinna być gorącym orędownikiem Paktu Euro Plus i bardzo dobrze, że premier Donald Tusk podjął decyzję o przyłączeniu Polski do tego paktu" - oświadczył Dariusz Rosati, były europoseł i szef MSZ w latach 1995-97.

Przyznał, że rozważony powinien być także udział Polski w mechanizmie pomocy dla strefy euro. W czwartek eksperci Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego potwierdzili, że pomoc dla pogrążonej w kryzysie Portugali powinna wynieść 78 mld euro.

"Jeżeli się od nas tego finansowo nie wymaga, to nie musimy. Natomiast powinniśmy być gotowi powiedzieć, że uczestniczymy w zmianach systemowych czy we wspieraniu reform. Natomiast jeśli chodzi o pieniądze, to na razie nikt na szczęście tego od nas nie wymaga. Ale gdyby wymagał, to Polska powinna w symboliczny sposób do tego dołączyć.

Ja uważam od początku, że lepiej uczestniczyć na poziomie symbolicznego 1 mln euro i być na liście donorów (donatorów-PAP) niż trzymać się z dala. Bo to po pierwsze zaliczka na przyszłość. Jak nam - odpukać - coś się zdarzy, to mamy większy tytuł i moralny, i polityczny do tego, żeby domagać się pomocy. Po drugie również w dyskusjach nad nowym wieloletnim budżetem UE to może być argument, że my też pokazujemy solidarność, której się domagamy od innych. Przecież czasami nas oskarżano, że solidarność to jest +one way street+" - powiedział PAP Rosati.

Rosati był jednym z panelistów zorganizowanej w czwartek z udziałem ambasady Polski w Belgii dużej konferencji na uniwersytecie UCL w Louvain pod Brukselą. Całodniowa konferencja pt. "Europa po Lizbonie: jakie wyzwania dla UE" była jedną z pierwszych imprez organizowanych w Belgii w związku z rozpoczynającą się 1 lipca polską prezydencją.

Ekonomista odrzucał opinie głoszone zwłaszcza przez anglosaskich ekspertów o kryzysie euro jako waluty. Argumentował, że mamy do czynienia z kryzysem kilku państw należących do euro (Grecja, Irlandia, Portugalia) i z różnych powodów. Ich wspólny PKB stanowi zdecydowanie mniej niż udział będącego na skraju bankructwa stanu Kalifornia w PKB USA.

"Duża część złych opinii o euro wynika z niezrozumienia. To nie jest kryzys waluty. To kryzys w jednym przypadku spowodowany nieodpowiedzialną polityką rządu, w drugim nieodpowiedzialną polityką banków. W USA mamy nieodpowiedzialną politykę Banku Lehman Brothers i nieodpowiedzialną politykę stanu Kalifornia, ale to nie oznacza, że kraj się musi zawalić" - powiedział.

Podtrzymał opinię, że Polska powinna starać się wejść do strefy euro. "Przygotowujmy się, bo to nam i tak zajmie wiele czasu. 2015 rok to jest najwcześniejszy rzeczywisty termin przyjęcia euro. To za cztery lata. Do tego czasu tu się sytuacja ustabilizuje" - ocenił.

Zdaniem ekonomisty Polska powinna wykorzystać prezydencję, by "wykazać i udowodnić, że myśli w kategoriach europejskich".

"To wcale się nie kłóci z naszym narodowym interesem, bo okazuje się, że większość reform, które trzeba robić w skali Europy, jest bardzo korzystna dla Polski. Przykładem jest właśnie Pakt Euro Plus i przewidziane w nim reformy na rzecz zwiększanie konkurencyjności, zatrudnienia i stabilności finansów publicznych" - dodał.

Rosati zachęca, by głównym priorytetem prezydencji było pobudzanie wzrostu gospodarczego w UE. "Wzrost jest kluczem do wszystkiego, bo tworzy i miejsca pracy i dochody dla budżetu, pozwala wyjść z długu i utrzymać europejski model społeczny" - podkreślił. W tym celu, wyjaśnił, potrzebne są reformy w trzech kluczowych obszarach: wiedza, praca i przedsiębiorczość oraz dokończenie budowy wspólnego rynku UE.