Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że zapisy przyjętej w czwartek przez Sejm ustawy Prawo geologiczne i górnicze mogą doprowadzić do tego, że złoża polskiego gazu łupkowego znajdą się w rękach osób, które mają zupełne inne interesy niż Polska.

Konkretne zarzuty szefa PiS do ustawy to: niepowołanie państwowej służby geologicznej i wprowadzenie możliwości handlu koncesjami na wydobycie gazu i niewydobywania go po zakupie koncesji. Jego zdaniem, przepisy te mogą doprowadzić do tego, że złoża znajdą się "w rękach osób, które mają zupełne inne interesy niż Polska", dla których "odkrycie w Polsce dużych złóż gazu łupkowego będzie zmianą na niekorzyść".

Na konferencji prasowej w Sejmie, która odbyła się po głosowaniach, powiedział, że w działaniu większości sejmowej nie widać "dbałości o interesy kraju".

"Każde normalne państwo dbałoby o to, żeby (nad ewentualnym wydobyciem gazu łupkowego w Polsce - PAP) była pełna kontrola. Otóż dzisiejsza ustawa podtrzymuje i jeszcze jakby utwierdza sytuację, w której tej kontroli w gruncie rzeczy nie ma" - ocenił Kaczyński.

Uważa on, że polskie złoża gazu łupkowego, które być może będą eksploatowane, oprócz waloru ekonomicznego mają też polityczny. "Ten gaz odpowiednio wykorzystany nie tylko uniezależnia nas od dostaw zewnętrznych, ale także może służyć uniezależnieniu kilku państw ościennych i zmienić pod tym względem bardzo poważnie sytuację w dużej części Europy" - powiedział.

W jego opinii, być może Polska ma złoża gazu łupkowego warte ok. biliona dolarów. "To jest, jak na skalę polskiej gospodarki, naprawdę dużo. To jest więcej niż nasze roczne PKB" - mówił.

W czwartek Sejm przyjął nowe Prawo geologiczne i górnicze. Reguluje ono zasady wykonywania prac geologicznych, wydobywania kopalin ze złóż, podziemnego bezzbiornikowego magazynowania substancji oraz podziemnego składowania odpadów. Projekt dostosowuje polskie prawo do unijnych dyrektyw regulujących warunki udzielania i korzystania z zezwoleń na poszukiwanie, badania i produkcję węglowodorów.