Ślub wnuka Elżbiety II księcia Williama z Kate Middleton będzie dla gospodarki dużym finansowym obciążeniem, ponieważ przypada w okresie wydłużonej kanikuły w dniach 22 kwietnia-3 maja, w którym osiem dni jest wolnych od pracy.

Spowodowane jest to późną Wielkanocą i tym, że dwa czterodniowe weekendy przypadają pod rząd. Firma rachunkowa RSM Tenon wyliczyła, że ta wydłużona kanikuła może kosztować gospodarkę 30 mld funtów (50 mld USD).

Odpowiada to około jednej trzeciej rocznego budżetu na publiczną służbę zdrowia. Nie wszystkie firmy stracą w tym samym stopniu, a niektóre mogą nawet zyskać. Wygrane będą linie lotnicze, hotelarze i handel detaliczny. Najbardziej stracą małe zakłady produkcyjne.

Koszt ceremonii ślubnej i wesela zostanie sfinansowany prywatnie przez rodzinę królewską i rodzinę Middletonów. Na podatnika spadną koszty zapewnienia bezpieczeństwa oceniane na ok. 20 mln funtów. Wysoki rachunek za bezpieczeństwo windują m.in. pogróżki rozłamowych północnoirlandzkich organizacji terrorystycznych.

Największa organizacja pracodawców CBI (Confederation of British Industry) ocenia, że dodatkowy dzień wolny od pracy z okazji książęcego ślubu to dla gospodarki koszt ok. 6 mld funtów. Taki ubytek odczuje gospodarka w postaci straconej produkcji i fiskus z powodu nieuiszczonych z tego tytułu podatków.

Dodatkowo ślub odbywa się w czasie, w którym gospodarka po wyjściu z recesji nie stanęła na dobre na nogi. W czwartym kwartale 2010 r. nieoczekiwanie znów była pod kreską. Duża liczba dni wolnych od pracy spowoduje, że trudniej będzie ocenić dane obrazujące stan gospodarki i służące za podstawę decyzji w polityce pieniężnej.

Tym kasandrycznym głosom przeciwstawia się optymistyczne przewidywania o wpływach z turystyki (pod warunkiem, że rynku pamiątkarskiego nie zarzuci tania produkcja z Chin), korzyści z tytułu promocji rodziny królewskiej jako globalnej marki oraz Londynu jako miejsca, w którym w 2012 r. Elżbieta II będzie obchodzić diamentowy jubileusz i w którym odbędzie się olimpiada.

Niektórzy zwracają też uwagę na niewymierne korzyści w postaci poprawy samopoczucia Brytyjczyków, co nie jest bez wpływu choćby na ich nastawienie do wydawania pieniędzy i motywację do pracy. Rząd tnący wydatki od pewnego czasu daje do zrozumienia, że poczucie życiowej satysfakcji i poziom przychodów niekoniecznie muszą iść w parze.

Do sceptyków dołączył ostatnio "Financial Times", uznając, iż rachuby na to, że książęcy ślub okaże się wsparciem dla gospodarki wychodzącej z recesji, są ryzykowne.

"Spadek wydajności pracy z powodu dodatkowego dnia wolnego od pracy może być wyższy niż przejściowy wzrost produkcji dla zaspokojenia popytu na to, co przydaje się na ulicznych festynach" - sądzi gazeta.

"Rząd niepokoi się wysokim poziomem publicznego długu, ale czy czas wolny od pracy ma swoją walutę, którą można obsłużyć dług?" - pyta retorycznie gazeta, dziwiąc się, że ślub zamiast na sobotę został przez rząd wyznaczony na piątek.

"Brytyjczycy są narodem mało entuzjastycznych monarchistów lub oziębłych republikanów" - skomentował wyniki sondażu na temat nastawienia do monarchii tygodnik "Observer".

47 proc. respondentów najprawdopodobniej będzie oglądało transmisję ze ślubu w telewizji, w tym większość kobiet i grupy osób w wieku 18-24 lat. 49 proc. uczestników sondażu bardziej od ślubu ekscytuje dodatkowy dzień wolny od pracy.

"Ciesz się ładną pogodą, nawet jeśli sądzisz, że monarchia jako instytucja trąci myszką" - radzi swoim czytelnikom tygodnik "Observer".