Zamrożenie progów do 2014 r. sprawi, że z powodu inflacji więcej zapłacimy fiskusowi. Wieloletni plan finansowy państwa nie jest przyjazny dla obywateli.
Pół miliona pracowników budżetówki doczeka się podwyżek w 2013 roku. Mogą wynieść ponad 3,5 proc. Nie zostaną jednak odmrożone progi podatkowe, co oznacza, że będziemy płacić wyższe podatki – wynika z planów rządu zawartych w wieloletnim planie finansowym państwa.
W 2012 roku fundusz płac w sferze budżetowej podobnie jak w tym roku będzie zamrożony. Ewentualne podwyżki będą wyjątkiem i mogą wynikać z oszczędności czy zmniejszenia liczby etatów. Od 2013 roku ma jednak nastąpić wzrost płac 0,5 mln osób pracujących w budżetówce. Rząd planuje, że wyniesie 1 pkt proc. ponad inflację z poprzedniego roku. A w 2012 r. wzrost cen ma wynieść 2,5 proc. Pensje mogą więc wzrosnąć o 3,5 proc. Inaczej będzie z pozostałymi pracownikami spoza sfery budżetowej. Rząd szacuje, że realnie, czyli po odliczeniu inflacji, ich płace będą rosnąć co roku o ok. 3 proc.
Gorzej dla kieszeni pracujących osób wygląda sprawa podatków. Do 2014 roku skala PIT pozostanie bez zmian, co oznacza realną podwyżkę, jeszcze bardziej dotkliwą ze względu na wysoką inflację.
Zmiany w innych podatkach mają być niewielkie. Nie ma mowy o zmianie stawek. Ewentualnie o działaniach uszczelniających system w VAT, np. nałożenie obowiązku podatkowego w handlu złomem na dostawcę, a nie odbiorcę.
Przesądzone jest, że wzrosną daniny, które opłacają rolnicy. Plan zapowiada powiązanie wysokości rolniczych składek na ubezpieczenie zdrowotne z przychodami. Rząd nie ma wyboru. Musi wykonać do lutego 2012 roku orzeczenia TK, który uznał, że budżet nie może odprowadzać składek zdrowotnych w identycznej wysokości od wszystkich rolników, bez względu na ich dochód. Jeśli rząd nie wprowadzi zmian, rolnicy stracą prawo do świadczeń zdrowotnych.
Kiedy to rozwiązanie zostanie wprowadzone, nie określono. Podobnie jak w przypadku innych istotnych spraw – emeryturami wojskowymi, reformą systemu rentowego i wydatkami na wojsko.
O ich poparcie minister finansów prosił ponad rok temu ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Najbardziej realna jest reforma emerytur mundurowych. Już w tej chwili trwają rozmowy między związkami służb mundurowych a rządem w sprawie tych zmian. Niewykluczone, że założenia do ustawy powstaną jeszcze w kwietniu.
Gorzej jest z kolejną dyżurną zapowiedzią, czyli reformą systemu rentowego i wprowadzeniem tzw. rent kapitałowych, których wysokość podobnie jak emerytur w obecnym systemie ma zależeć od wysokości wpłacanych składek. To zmiany, które miały być już na jesieni zeszłego roku wysłane do Sejmu.
Podobnie jest z wydatkami na wojsko. Pierwotnie resort finansów planował wykreślenie sztywnego limitu wydatków 1,95 proc. PKB na polską armię z ustawy o modernizacji sił zbrojnych. Na to jednak nie zgodził się szef MON Bogdan Klich, dlatego w WPFP znalazł się zapis o uelastycznieniu wydatków na wojsko, wskaźnik 1,95 ma być rozliczany w cyklu sześcioletnim, co ma pozwolić na wahania w rocznych budżetach w wydatkach na wojsko.
Dr Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku: Niewielkie inwestycje zahamują wzrost gospodarczy
Ścieżka konsolidacji fiskalnej zawsze zależy od zakładanego tempa wzrostu. A rząd skorygował prognozy wzrostu w dół w porównaniu z poprzednimi, nierealistycznie wysokimi. Może być on jednak jeszcze niższy. Sprawią to wyhamowanie inwestycji samorządów związane z regułą budżetową i wysokie ceny surowców, które negatywnie wpłyną na inwestycje prywatne i konsumpcję. To może oznaczać, że także prognozy deficytu i długu mogą się okazać zbyt optymistyczne. Trudno też mi wyobrazić sobie zejście z deficytem sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. w 2012 r., jeśli rząd planuje deficyt budżetowy na poziomie 2,3 proc. PKB, a do tego dojdą jeszcze dotacja do OFE i deficyt samorządów.
Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC: Założenia są realne, choć wiele jest niewiadomych
Część założeń jest na pewno realna, o innych trudno mówić, dopóki nie ma szczegółowych informacji, jak rząd chce to osiągnąć. Prognozy wzrostu PKB czy inflacji wydają się realne. Spadek bezrobocia ma być wolniejszy, niż wcześniej optymistycznie przewidywał rząd. Natomiast jeśli chodzi o prognozy zmniejszania deficytu czy długu, to gdy nie mamy opisanych szczegółów, bardzo trudno coś powiedzieć. Tym bardziej że mamy różnicę w liczeniu deficytu według statystyk polskich i unijnych, a rząd nimi żongluje. Rząd liczy na zejście do poziomu 3 proc. deficytu sektora finansów publicznych w 2012 r. Wydaje mi się, że należy rozumieć je jako deklarowane cele, które chce osiągnąć minister Jacek Rostowski.