Rynek finansowy już zdyskontował przyszłą obniżkę składki do OFE, w średnim terminie ruch ten dla spółek giełdowych będzie neutralny - ocenił szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki.

Podczas dyskusji zorganizowanej w czwartek przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG) na warszawskiej giełdzie, Bielecki wyraził opinię, że jeśli zmiany w OFE poprawią sytuację finansów publicznych, to polepszy się postrzeganie przez światowe rynki warunków inwestycyjnych w Polsce, a to oznacza lepszą sytuację na giełdzie.

Mówił też, że ograniczenie składki w pewnym zakresie wyrówna funduszom emerytalnym podniesienie limitu inwestycji w akcje. Bielecki zastrzegł, że nie wypowiada się jako przedstawiciel rządu i są to jego prywatne poglądy.

Były premier zauważył, że w całej dyskusji o zmianach w systemie emerytalnym "zginęła" kwestia dodatkowych oszczędności. "Bez dodatkowych oszczędności nie będzie stopy zastąpienia godnej oczekiwań przyszłych emerytów, co wyraźnie pokazaliśmy we wszystkich modelach, które zdołaliśmy zbudować. Można powiedzieć, że im młodszy rocznik, tym niższa stopa zastąpienia w przyszłości. Wpływ wysokości składki do OFE jest na nią minimalny. Będzie zmieniać efektywną stopę zastąpienia o 1-2 pkt. proc i dalej to będzie 24 czy 26 proc. dla roczników urodzonych w latach 80." - mówił.

Bielecki podkreślał, że dlatego kwestia stworzenia bodźców do oszczędzania jest kluczowa dla przyszłości polskich emerytów, podniesienia stopy zastąpienia i wytworzenia mechanizmu myślenia na zapas o swojej przyszłości.

W czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym

Zdaniem wiceministra Skarbu Adama Leszkiewicza, z punktu widzenia prywatyzacji zmniejszenie składki do OFE nie będzie miało większego wpływu na ten proces. Podkreślił, że OFE uczestniczyły w prywatyzacjach, ale nigdy na poziomie decydującym. Podał przykład wtorkowej sprzedaży przez Skarb Państwa akcji Tauronu, z których - w jego szacunkach - do OFE trafiło 20-30 proc. Według Leszkiewicza, zmiany w OFE niosą pewne ryzyko dla samej giełdy, ale należy dać szanse innym inwestorom.

Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan przyznał, że Skarb Państwa może nie odczuć przy prywatyzacjach mniejszych środków w dyspozycji OFE, bo te będą kupować akcje dużych spółek, jakie zazwyczaj państwo sprzedaje. Wyraził natomiast obawę, że funduszom zabraknie pieniędzy na lokowanie ich w akcjach małych i średnich spółek. Również prezes SEG Beata Stelmach mówiła, że obawia się tego, że mali i średni giełdowi emitenci, przy ograniczeniu środków w OFE, będą mieli kłopoty z pozyskaniem kapitału na parkiecie.

Prezes PTE Polsat SA Anna Horsecka zakwestionowała natomiast rządowe szacunki, mówiące o tym, że do 2020 r. OFE będą mogły zainwestować na rynkach kapitałowych ponad 24 mld zł więcej, niż by mogły to uczynić przy dotychczasowej wysokości składki i limitach inwestycyjnych. Zwróciła uwagę, że planowane jest utworzenie subfunduszy, które inwestowałyby w bezpieczne papiery, np. rządowe, bezpośrednio przed emeryturą. Horsecka mówiła, że z bardzo ostrożnych szacunków wynika, że oznacza to 50 mld zł na giełdzie mniej, podczas gdy przy wprowadzeniu subfunduszy, utrzymaniu obecnej składki i podniesieniu limitów inwestycji w akcje, na giełdę trafiłoby w tym samym czasie 100 mld zł więcej.

W czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym. Przewiduje on m.in., że składka do OFE zostanie zmniejszona z obecnych 7,3 proc. do 2,3 proc., potem będzie stopniowo wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. Jednocześnie podnoszony będzie limit inwestowania w akcje.