Wicepremier Waldemar Pawlak zagroził, że będzie publikował nazwy banków, które stosują najwyższe spready, czyli utrzymują największą różnicę między kursem, po jakim udzielają kredytów walutowych, a tym, po którym przyjmują spłaty rat.
– Niekiedy spready przekraczają 12 – 13 proc. i to już jest duża przesada. Widać wyraźnie, że próbuje się zarabiać nie tyle na prowizjach i marży, ile dodatkowo skubać klientów w sposób przesadny – mówi Pawlak.
Tymczasem nazwy banków, które najwięcej zarabiają na spreadach, od dawna są publikowane przez pośredników kredytowych i takie informacje często znajdują się na łamach „DGP”. Bankiem, który stosuje najwyższe spready, jest Getin Noble Bank. Przy kredytach frankowych spread wynosi w nim ok. 13,9 proc.
rg