Wyrzucony z placu budowy wykonawca ma już prawie gotowy pozew za zerwany kontrakt na budowę autostrady na Ukrainę. Roszczenia mogą sięgnąć nawet 80 mln zł.
– Odstąpienie od kontraktu nastąpiło z winy inwestora. Przygotowujemy na rozprawę dokumenty związane z roszczeniem odszkodowawczym – mówi „DGP” Roman Chełmecki, wiceprezes NDI.
Spółka nie chce na razie zdradzić wysokości pozwu, ale Chełmecki przyznaje, że na pewno przekroczy ona wartość odszkodowania za zerwany kontrakt, które sięga 10 proc. wartości umowy, czyli ok. 62 mln zł. Z naszych ustaleń wynika, że w grę może wchodzić łącznie nawet 80 mln zł, bo do odszkodowania za zerwaną umowę NDI doliczy jeszcze m.in. zapłatę za wykonane prace dodatkowe. Kiedy jeszcze kontrakt obowiązywał, polsko-macedońskie konsorcjum NDI oraz Granit wyliczyło ich wartość na 60 mln zł. Z powodu przerwania budowy części nie wykonano.
Na wysokość odszkodowania wpływ mają roszczenia kierowane do NDI przez podwykonawców. – Rozwiązaliśmy już wszystkie umowy z naszymi partnerami. Oni również domagają się odszkodowań – przyznaje Roman Chełmecki.
Spółka zamierza wliczyć do roszczeń również rekompensatę za utratę dobrego imienia. – Inwestor manipulował faktami – mówi Roman Chełmecki.
NDI dementuje m.in. informacje Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o niskim zaangażowaniu sprzętu. – Tylko własnego sprzętu na placu budowy konsorcjum posiadało ponad sto jednostek. Poprzez umowy najmu mieliśmy dostęp do kolejnych 200 – mówi Chełmecki.
Sopocka spółka wraz z macedońskim SB Granit jeszcze do niedawna budowała blisko 21-kilometrowy odcinek autostrady A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami w Małopolsce. Przed rokiem konsorcjum wygrało przetarg z ceną 623 mln zł brutto.
W lutym obie strony – konsorcjum i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – wypowiedziały umowę i zaczęły się przerzucać odpowiedzialnością za półroczne opóźnienia w realizacji inwestycji. GDDKiA twierdzi, że kontrakt zostanie zerwany z winy wykonawcy, i domaga się od NDI 62 mln zł odszkodowania.
Wczoraj rzeszowski oddział GDDKiA zapowiedział, że przy wyborze firmy, która dokończy inwestycję, zastosuje szybką ścieżkę przetargową. Co to oznacza? – Ustawa – Prawo zamówień publicznych w wypadku zaistnienia pilnej potrzeby pozwala skrócić terminy – mówi Magdalena Chacaga z GDDKiA.
W ten sposób drogowcy chcą wybrać firmę, która wykona inwentaryzację geodezyjną i projekt różnicowy. Dokument określi, co zostało zrobione i co jeszcze trzeba zrobić w ramach kontraktu. Na rozstrzygnięcie przetargu będzie potrzeba 20 zamiast 70 dni. Natomiast wybór nowego wykonawcy zamiast 40 ma zabrać 22 dni. Mimo ekspresowego tempa przetargu autostrada nie zostanie ukończona na Euro 2012.