Jeszcze w marcu w woj. śląskim może zostać ograniczona liczba pociągów, przewoźnik nie wyklucza też zupełnej likwidacji tamtejszego zakładu - poinformowała w czwartek dziennikarzy prezes Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska.

Jak wyjaśniają przedstawiciele przewoźnika, na Śląsku zlikwidowanych może zostać ok. 100 pociągów. Do zmian może dojść jeszcze w marcu. "Wcześniej potrzebujemy dwóch tygodni, żeby wywiązać się z obowiązku poinformowania pasażerów o zmianach" - powiedziała Kuczewska-Łaska.

Plany wycięcia z rozkładu części połączeń są spowodowane brakiem porozumienia między Przewozami Regionalnymi a władzami województwa śląskiego co do pokrycia deficytu wynikającego z realizowania połączeń kolejowych w tym województwie. Chodzi o połączenia, które Przewozy Regionalne realizują na zlecenie samorządów - jak wyjaśniła prezes, marszałek województwa zamówił u przewoźnika taki sam rozkład jazdy, jak na 2010 r. Z wyliczeń spółki wynika, że powinien za to zapłacić ok. 160 mln zł. Jednak władze województwa są gotowe zapłacić tylko 110 mln zł. Przewoźnik chce tak ograniczyć połączenia, żeby te 110 mln zł w pełni pokryło deficyt.

"Problemem jest to, że właściwie nie ma między nami dialogu, nie są prowadzone żadne rozmowy na ten temat" - powiedziała Kuczewska-Łaska. Dodała, że między spółką a śląskim urzędem marszałkowskim trwa tylko wymiana korespondencji. Jej zdaniem jest to ze strony śląskiego samorządu gra na czas, ponieważ problem wciąż nie jest rozwiązany.

"Musimy uczciwie przyznać, że marszałek jest przeciwny likwidacji połączeń. Jednak im dłużej taka sytuacja będzie trwała, tym bardziej będzie narastał deficyt" - wyjaśniła prezes PR. Śląskie jest obok Łódzkiego i Zachodniopomorskiego jednym z trzech województw, które nie zawarły jeszcze z Przewozami Regionalnymi umowy na świadczenie przewozów w 2011 r. Stosunki między przewoźnikiem a władzami woj. śląskiego określa umowa ramowa na lata 2007-2012. Na jej podstawie, mimo braku umowy rocznej, do przewoźnika trafiają zaliczki na rzecz pokrycia deficytu. Jednak - jak podkreśla prezes - to za mało.

Kuczewska-Łaska wyjaśniła, że choć marszałek nie określił na piśmie swoich planów co do dalszej współpracy z Przewozami Regionalnymi, to z jego wypowiedzi w mediach wynika, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z przewoźnikiem, a połączenia w województwie mają realizować Koleje Śląskie. "W związku z tym musimy podjąć strategiczne decyzje co do przyszłości śląskiego zakładu, żeby nie zostać później na lodzie z 2200 pracownikami" - powiedziała Kuczewska-Łaska.

Śląski zakład przeszedł w ubiegłym roku zmiany, w wyniku których z pracy odeszło 250 osób. Spółka oszczędziła w ten sposób 18 mln zł na kosztach własnych. Jak wyjaśniła Kuczewska-Łaska, w razie likwidacji śląskiego zakładu część z ponad 2 tys. pracowników znajdzie zajęcie w zakładach spółki w innych rejonach kraju, ale nie będzie to dotyczyło wszystkich. "Dlatego będziemy szukać porozumienia ze stroną społeczną w tej sprawie" - dodała.

Przewozy Regionalne szacują, że 2010 r. zamknęły ze stratą 140 mln zł. Może się ona jeszcze powiększyć, ponieważ na połączeniach w woj. śląskim spółka zanotowała 140 mln zł deficytu, a władze województwa zapłaciły tylko 110 mln zł. Kuczewska-Łaska zapowiedziała, że jeżeli reszta pieniędzy nie trafi do spółki, to przewoźnik będzie dochodził ich w sądzie. Ten rok spółka chce zamknąć stratą nie przekraczającą 30 mln zł.