Prognozowana relacja długu publicznego do PKB wynosi 53,3 proc, czyli mniej niż pierwotnie oczekiwano - poinformował w środę w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski

Sejmowa Komisja Finansów Publicznych przyjęła w środę informację na temat działań rządu ograniczających w latach 2011-2012 deficyt sektora finansów publicznych. Opozycja domagała się odrzucenia informacji Rostowskiego, jednak głosami 14 do 18 wniosek został odrzucony.

"Prognoza naszego długu, który w 2010 r. wyniesie 753 mld i kilkaset milionów złotych sprawi, że prognoza relacji długu państwowego do PKB będzie w 2010 r. na poziomie 53,3 proc." - powiedział minister podczas środowego posiedzenia.

"Mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie będzie przekroczenia progu 55 proc. w relacji długu publicznego do PKB ani w tym, ani w 2012 roku. Oczywiście zakładając, że nie będzie dramatycznych szoków w gospodarkach europejskich i światowych" - dodał.

Ponadto minister powiedział, że w środę rano wysłał do komisarza UE ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehna list wraz z załączoną tabelą - zestawieniem działań ograniczających deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w latach 2011 - 2012. Tabelę Rostowski przedstawił posłom.

"W tej tabeli są zawarte uzgodnione z Komisją Europejską, oszacowane skutki działań podjętych przez rząd, które będą skutkowały obniżeniem deficytu w latach 2011-2012. (...) Te działania łącznie (...) będą się sumowały do 4,44 pkt proc. PKB".

Z tabeli wynika, że wraz z tzw. skumulowanym w latach 2011-2012 efektem wyższych dochodów z CIT, deficyt powinien się obniżyć nawet o 4,69 proc. PKB.

Rostowski dodał, że tabela zawiera jedynie skutki działań rządu, tymczasem pod uwagę trzeba brać także przewidywane przyspieszenie wzrostu PKB i charakterystyczną dla polskiej gospodarki i finansów publicznych procykliczną elastyczność dochodów podatkowych. "Mogę teraz oświadczyć, że rząd polski dzięki tym uzgodnieniom może podtrzymać zobowiązanie, aby w 2012 r. zlikwidować nadmierny deficyt" - powiedział minister.

Wśród działań wymienionych w tabelach znajduje się m.in. reguła wydatkowa, niższe wydatki Funduszu Pracy, zmiany w OFE, niższe zasiłki pogrzebowe, podwyżki akcyzy na papierosy, podwyżka o 1 pkt proc. VAT, a od 2012 r. także dodatkowa reguła wydatkowa ograniczająca deficyt samorządów.

Minister dodał, że likwidacja nadmiernego deficytu nie oznacza, że finanse publiczne nie będą poprawiane w sposób systemowy w średnim i długim okresie.

Posłowie pytali ministra m.in. o planowane obniżenie wydatków na Fundusz Pracy, zysk Narodowego Banku Polskiego i przystąpienie Polski do strefy euro.

Rostowski wyjaśnił, że w 2011 r. wydatki na Fundusz Pracy będą tylko trochę niższe niż w latach 2006-2007. Wskazał, że naturalne jest, że w sytuacji wyjścia z kryzysu i większego wzrostu gospodarczego przewidywany jest spadek bezrobocia. "To jest właśnie ten czas, kiedy tworzymy rezerwy w Funduszu Pracy, po to, aby były dostępne w sytuacji, kiedy wzrost gospodarczy się pogarsza i kiedy może nastąpić gorsza koniunktura" - powiedział.

Rostowski uważa, że zysk NBP za 2010 r., który został zapisany w ustawie budżetowej zostanie "prawdopodobnie przekroczony". W budżecie na 2011 r. zapisano, że wyniesie ok. 1,75 mld zł. Minister wyjaśnił, że będzie to jednak zysk nadzwyczajny, który będzie wynikał z rozwiązania rezerwy na wahania kursowe. Dodał, że zgodnie z metodologią unijną zysk z takiego źródła nie jest traktowany, jako dochód sektora finansów publicznych.

Rostowski przyznał, że zlikwidowanie nadmiernego deficytu jest jednym z kryteriów przystąpienia do strefy euro. "Są także inne kryteria, które musielibyśmy spełnić, dotyczące inflacji i stóp procentowych, których obecnie nie spełniamy" - poinformował minister.

Ponadto zaznaczył, że doświadczenia, szczególnie ostatniego roku, wskazują, że strefa euro ma poważne problemy strukturalne i instytucjonalne. "Polityką polskiego rządu jest wspieranie dążenia do naprawy struktur instytucjonalnych strefy euro, żeby Polska mogła przystąpić do EMU, kiedy te struktury będą naprawione" - powiedział Rostowski.

Dodał, że posłowie opozycji nie muszą się "obawiać szybkiego przystąpienia Polski do strefy euro".