Firmy farmaceutyczne znalazły sposób na zwiększenie przychodów. Ich bronią w walce o rynek będą dermokosmetyki.
Z serią takich produktów weszła właśnie Jelfa, która wypuszcza trzy linie preparatów do pielęgnacji skóry (Dermoceutica, Atopia i Zinalfet), Adamed (sprzedaje pod marką Inside) oraz Aflofarm.
Koncerny farmaceutyczne sprzedają dermokosmetyki w aptekach. Dzięki nim nie tylko chcą zdobyć pokaźny kawałek kolejnego rynku. Liczą na to, apteki będą składać u nich większe zamówienia obejmujące zarówno leki, jak i kosmetyki.

W interesie aptek

Jeżeli zamówienia będą duże, koncerny dadzą aptekom wysokie rabaty. Liczą na to, że aptekarze na nie się skuszą, bo w związku z planowaną ustawą refundacyjną ich przychody mocno się uszczuplą. Zgodnie z nią na leki refundowane z budżetu państwa ustalona zostanie sztywna marża. Do tej pory apteki mogły ją obniżać. Z ich punktu widzenia było to korzystne, bo mogły stosować promocje, a do leku i tak dopłacało państwo. Ponieważ sytuacja się zmieni, apteki będą szukać oszczędności. A na dermokosmetyki mogą nakładać wysokie marże sięgające nawet 20 – 30 procent.
Firmy farmaceutyczne liczą na to, że także one sporo zarobią na dermokosmetykach.
– W związku z niekorzystnymi zmianami w refundacji ewentualne straty ponoszone w przypadku leków na receptę firma może zrównoważyć wzrostami sprzedaży w innych segmentach – twierdzi Agnieszka Stawarska, ekspert rynku farmaceutycznego z PMR Publications.
Koncerny mogą wypuszczać na rynek jeden kosmetyk za drugim, bo o wiele łatwiej je zarejestrować niż leki.

Ostra konkurencja

Łatwo jednak nie będzie. Firmy farmaceutyczne będą musiały zetrzeć się z potężnymi graczami, którzy rządzą na rynku dermokosmetyków. To takie potęgi, jak lider L’Oreal z dwoma markami: Vichy oraz La Roche, Pierre Fabre posiadający Avene i Biodermę, a także Beiersdorf produkujący kosmetyki Eucerin. Wśród polskich marek królują Nepentes i jego dwie linie: Ivostin oraz Exeline, oraz Dr Irena Eris z marką Pharmaceris.
Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, bo sprzedaż dermokosmetyków na całym rynku drastycznie spadła. Według danych IMS Heath rynek ten w 2010 roku wzrósł jedynie o 0,7 procent. – To bardzo niewiele, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę dynamikę wzrostu w poprzednim roku, która wyniosła 20 proc. – twierdzi Maciej Kunicki, ekspert IMS Health.
Sytuacja jest na tyle zła, że Vichy obniża ceny kosmetyków i oferuje gratisy. Nepentes, żeby rozkręcić sprzedaż, planuje wejść w 2011 roku z nowościami.
Jednak zarówno potentaci, jak i nowicjusze twierdzą, że kłopoty są przejściowe i rynek znowu wystrzeli jak z procy. Liczą na to, że będzie się szybko rozwijał, bo – jak twierdzi Agnieszka Stawarska – rosną dochody Polaków, społeczeństwo się starzeje, a alergie skórne są coraz powszechniej występującym problemem.