Podczas polskiej prezydencji - jeżeli chodzi o rynek energii - przewidujemy wzmocnienie działań, które mogą ograniczyć niebezpieczne zjawiska spekulacyjne poprzez wprowadzenie regulacji zwiększającej przejrzystość rynku - powiedział wicepremier Waldemar Pawlak.

Według Pawlaka rosnące ceny surowców i żywności nie mają żadnego uzasadnienia rynkowego. "Nie było jakiejś znaczącej katastrofy na rynku ropy naftowej, czy żywności" - mówił minister gospodarki na piątkowej konferencji prasowej.

"Widać wyraźnie, że potrzebne są rozwiązania nie tylko w skali europejskiej, ale również globalnej. Dlatego na czas polskiej prezydencji - jeżeli chodzi o rynek energii - przewidujemy wzmocnienie działań, które mogą ograniczyć niebezpieczne zjawiska, szczególnie spekulacyjne poprzez wprowadzenie regulacji zwiększającej przejrzystość rynku" - dodał.

Szef resortu gospodarki zwrócił uwagę, że "ropa zdrożała znacznie bardziej na rynku europejskim, niż amerykańskim. Warto podkreślić, jak ważne jest samozaopatrzenie i wykorzystanie własnych surowców energetycznych. Importowana energia drożeje znacznie szybciej, niż paliwa krajowe".

Podkreślił, że Polska jest w Unii Europejskiej oraz w Międzynarodowej Agencji Energii i w związku z tym posiada 90-dniowe zapasy ropy. Jak dodał, w Europie zapasy ropy są zgromadzone na tym samym poziomie. "A więc przejściowe turbulencje na rynku dostaw nie wywołają żadnego problemu od strony dostępności do paliw. Natomiast oczywiście jest ryzyko związane z cenami" - powiedział.

Pawlak poinformował, że kraje producenckie, szczególnie Arabia Saudyjska, wyrażały na początku tygodnia podczas Międzynarodowego Forum Energii w Rijadzie gotowość zwiększenia dostaw ropy "ad hoc".

Z powodu zamieszek w Libii rosną notowania ropy naftowej na giełdzie paliw w Nowym Jorku. Baryłka lekkiej słodkiej ropy West Texas Intermediate, w dostawach na kwiecień, zdrożała w piątek rano czasu europejskiego na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku o 69 centów do 97,97 dol. Na giełdzie ICE Futures Europe w Londynie baryłka ropy Brent w dostawach na kwiecień drożeje o 1,36 dol. do 112,72 dol.

Muammar Kadafi zagroził w czwartek, że "zakręci kurek" z ropą naftową, jeśli w kraju nie ustaną antyrządowe wystąpienia. Ostrzegł: "jeśli obywatele nie wrócą do pracy, dostawy ropy naftowej zostaną przerwane". Libia, która produkuje dziennie 1,6 mln baryłek ropy, jest dziewiątym producentem tego surowca w OPEC. Ma też największe rezerwy ropy w Afryce.