Dziś kończą się zapisy na akcje pierwszej litewskiej spółki debiutującej na warszawskiej giełdzie. W kolejce ustawiają się następne firmy. Warszawa przyciąga coraz więcej przedsiębiorstw z naszego regionu Europy.
Litwini nie ukrywają, że nasz rynek to dla nich idealne miejsce. – Polska giełda jest jedną z najsilniejszych w Europie, dlatego mamy nadzieję znaleźć tutaj inwestorów, którzy są w stanie docenić nasz potencjał wzrostu. W naszej ocenie GPW oferuje najlepszą infrastrukturę dla spółek zagranicznych – mówi Gediminas Ziemelis, prezes zarządu Avia Solutions Group. To pierwsza litewska spółka, która prawdopodobnie już w marcu zadebiutuje na warszawskiej giełdzie. Dziś kończą się zapisy na jej akcje. Działająca w branży lotniczej firma chce pozyskać prawie 80 mln zł.

Początek desantu

ASG nie będzie prawdopodobnie jedyną litewską spółką na warszawskim parkiecie. Jej debiut uważnie obserwuje inna firma z Litwy – Agrovil. Działająca w branży spożywczej spółka wstępnie deklaruje, że jeżeli debiut ASG się powiedzie, za kilka miesięcy i ona zechce emitować akcje w Warszawie.
Litewski desant na GPW to tylko fragment większej ofensywy, która trwa już od kilku lat, a w ciągu ostatnich miesięcy przybrała na sile. Nie dalej jak w ostatni piątek na alternatywnym rynku NewConnect pojawiła się pierwsza ukraińska spółka Agroliga. Na małym parkiecie notowane są akcje już czterech zagranicznych przedsiębiorstw, w tym bułgarskich i czeskich. O wiele bogatszą reprezentację mają one jednak na rynku głównym. Notowanych tu jest kilkadziesiąt firm z zagranicy, między innymi węgierski MOL, czeski CEZ czy operator kin Cinema City. Samych ukraińskich spółek jest tu już pięć. Prezes GPW Ludwik Sobolewski zapowiedział, że jeszcze w tym półroczu odpowiedzią na tak duże zainteresowanie naszą giełdą ze strony ukraińskich firm będzie utworzenie indeksu dla spółek znad Dniepru.



Jaki sojusz?

W najbliższym czasie swoje akcje w Warszawie chcą sprzedawać spółki z innych krajów naszej części Europy. Największym wydarzeniem może być debiut słoweńskiego banku Nova KBM. Zarząd spółki zapowiedział, że debiut może się odbyć już w II kwartale tego roku, a spółka chce pozyskać z oferty ok. pół miliarda złotych.
Jak mówią eksperci, szukanie nowych emitentów za granicą, np. na Ukrainie, w Bułgarii, Słowenii czy Czechach, to jedyny mądry krok, jaki w obliczu fuzji zagranicznych giełd może wykonać GPW. W ubiegłym tygodniu świat obiegła wiadomość o możliwości połączenia się giełd NYSE Euronext z niemiecką DB. Na razie ewentualna fuzja nie będzie miała bezpośredniego przełożenia na nasz parkiet, jednak eksperci są zdania, że w dłuższej perspektywie warszawska giełda powinna szukać korzystnego dla siebie sojuszu.
Polski rynek jeszcze długo będzie atrakcyjny dla spółek ze Wschodu
W tym momencie trudno jest prognozować, jaki wpływ będzie miała na GPW ewentualna fuzja NYSE Euronext z DB. Nie wiemy, na jakich warunkach owo połączenie będzie przeprowadzane, a nawet, czy w ogóle do fuzji dojdzie. Gdyby jednak fuzja nastąpiła, kluczowa dla nas będzie decyzja, na jakim systemie transakcyjnym połączony podmiot będzie działać. Przypominam, że nasza giełda ma podpisane porozumienie z NYSE Euronext dotyczące współpracy i dostarczenia systemu transakcyjnego. Gdyby dla połączonego podmiotu został wybrany system transakcyjny stosowany w Nowym Jorku, byłaby to dla nas dobra informacja, bo oznaczałaby, że system, który wybrała GPW, będzie na pewno nadal rozwijany.
Połączenie NYSE z DB nie doprowadzi do marginalizacji polskiej giełdy. Tak długo, jak długo nasz nasz rynek będzie stabilny, jeśli chodzi o dostępność kapitału, GPW będzie atrakcyjnym miejscem dla mniejszych spółek, szczególnie z Ukrainy. Jednak w dłuższej perspektywie warszawska giełda powinna szukać korzystnego dla siebie sojuszu.
Warszawska giełda stwarza idealne możliwości dla ukraińskich spółek na podwyższenie swojej kapitalizacji. Firmy, które planują wyjść na międzynarodowe rynki kapitałowe, liczą, że to właśnie Warszawa zapewni płynność akcjom. GPW – w odróżnieniu od londyńskiej giełdy – nie posiada tak restrykcyjnych wymogów. Małe i średnie kompanie z Ukrainy nie pogubią się w tłumie na warszawskiej giełdzie. Polscy inwestorzy częściej od np. inwestorów z Londynu lokują kapitał w ukraińskich akcjach.