Najwięksi gracze na rynku utrzymają ceny nowych samochody na zeszłorocznym poziomie. Zdrożeje kilka marek japońskich. Sprzedaży powinna pomóc premiera kilku nowych modeli.
Sprzedawcy nowych aut odetchnęli z ulgą: w tym roku centrale nie windują cen samochodów. Już wiadomo, że katalogi będą niemal podobne do zeszłorocznych w Skodzie, Volkswagenie i Fordzie, czyli u trzech największych sprzedawców nowych aut w Polsce.
– U nas ceny wzrosły tylko o 1 proc. w związku z podwyżką z 22 do 23 proc. VAT – mówi Klaudyna Gorzan z biura prasowego Skoda Auto Polska. Czeska marka należy do nielicznych, które już opublikowały cenniki nowych aut na 2011 r. Większość importerów jeszcze z tym zwleka.

Wyższe standardy

Symbolicznego wzrostu cen można się spodziewać w salonach Opla. Za to w Fiacie – jak informują sprzedawcy – należy się spodziewać podwyżki o 5 proc. Spory skok cen dotknie dwóch japońskich marek. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mitsubishi i hondy podrożeją o 5 proc., a najdroższe modele, takie jak Honda Accord, nawet o ponad 10 proc. Jak tłumaczą sprzedawcy, wzrost cen to efekt umacniania jena wobec euro.
Inaczej będzie w Toyocie. Robert Mularczyk z Toyota Motor Poland twierdzi, że samochody stanieją o 2 proc. Problem polega na tym, że japoński koncern na polskim rynku stawia w tym roku na wyższy standard, a to oznacza, że wprowadził do poszczególnych wersji dodatkowe elementy, podnosząc tym samym cenę. Będzie ona niższa dopiero po uwzględnieniu dodanych elementów.
Łukasz Gębski, szef internetowego salonu samochodowego Autosalon24.pl, twierdzi, że podwyższanie standardów sprzedawanych aut jest coraz bardziej powszechne. – Nasz rynek się europeizuje – mówi. Podobnie z cenami: również na Zachodzie, tak jak w Polsce, nie powinny one w tym roku rosnąć.



Ciekawe premiery

Łukasz Gębski uważa, że mimo groźnie brzmiących prognoz ten rok powinien być dla sprzedawców aut całkiem niezły. Pod koniec zeszłego roku eksperci mówili o gigantycznych spadkach sprzedaży w związku z zawieszeniem pełnego odpisu VAT od nowych aut z kratką. Rynek miał się skurczyć nawet o 25 proc. Tymczasem sprzedawcy nowych samochodów, szczególnie marek z najwyższej półki, mówią nawet o dwucyfrowych wzrostach. – Z optymizmem patrzymy na ten rok zarówno w kraju, jak i na świecie – mówi Leszek Kempiński, szef marketingu i PR marki Audi w Kulczyk Tradex.
Według Andrzeja Korpaka, dyrektora zakładu General Motors Manufacturing Poland w Gliwicach, do 2014 r. europejski rynek czeka umiarkowany wzrost. – W 2011 r. powinniśmy mieć do czynienia z 5 – 10-proc. zwiększeniem produkcji w Europie – uważa Andrzej Korpak. Dodaje, że dojście do poziomu produkcji z 2007 r. zajmie branży jeszcze dwa lata. W tym czasie europejska motoryzacja wejdzie na pełne obroty.
Renesansowi sprzedaży nowych aut mają pomóc nowe modele. Część z nich trafi już na rynek w tym roku. Audi liczy na dobre przyjęcie A6, które ma kosztować 160 tys. zł. W zbliżonej cenie będzie można też kupić nowego Opla Amperę, a za 115 tys. zł Hyundaia Genesis Coupe, który ma popsuć szyki BMW serii 3. Szykuje się też gratka dla mniej zamożnych.
W marcu na rynku pojawi się następca Forda Focusa, jednego z ulubionych aut w polskich flotach firmowych. W podstawowej wersji ten samochód ma kosztować blisko 60 tys. zł.
PRAWO
Prawo kupca
Kupując samochód, warto wiedzieć, że możemy – w przypadku stwierdzenia złego stanu auta – zwrócić go sprzedawcy. Ważne, żeby nastąpiło to przed upływem sześciu miesięcy od wydania samochodu. Jeżeli stan auta jest niezgodny z umową, kupujący może żądać nieodpłatnej naprawy albo wymiany na nowe. Jednak nabywca może stracić to uprawnienie, jeżeli przed upływem dwóch miesięcy od stwierdzenia wad nie zawiadomi o tym dealera.
cez