PGNiG woli szukać gazu w innych krajach, bo na jego sprzedaży zarobi więcej, niż uzyska z krajowego surowca. Zwłaszcza że koszty poszukiwań w Polsce są wysokie, a efekty wierceń – mizerne.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zwiększyło w minionym roku krajowe wydobycie gazu ziemnego o 200 mln m sześc., z 4,1 do 4,3 mld m sześc. Ale mimo tego wzrostu udział krajowego surowca w całkowitym zużyciu spadł. I tak będzie przez kilka najbliższych lat. Zapotrzebowanie na gaz w Polsce bowiem dynamicznie rośnie i według szacunków PGNiG w 2015 roku sięgnie nawet 18 mld m sześc. Tymczasem wydobycie na poziomie 4,3 – 4,5 mld m sześc. to szczyt możliwości. Dlaczego, skoro jeszcze kilka lat temu mówiło się, że polski potencjał wydobywczy to nawet ponad 5 mld m sześc. gazu rocznie. Niestety, jak mówią geolodzy, wiadomo już, że te prognozy były nadmiernie optymistyczne.

Niekorzystna taryfa

– Przez wiele lat za mało inwestowano w poszukiwanie nowych złóż w kraju. Dopiero niedawno PGNiG zaczęło intensyfikować program poszukiwawczo-wydobywczy – wyjaśnia nam jeden z ekspertów branży gazowniczej.
W rezultacie, mimo że potencjał krajowych złóż gazowych jest atrakcyjny, to szybciej wyczerpują się eksploatowane już złoża, niż przybywa nowo odkrytych.
Na brak inwestycji w poszukiwania złóż wpływa jeszcze jeden czynnik – polityka taryfowa Urzędu Regulacji Energetyki. – PGNiG zamiast zarabiać na tanim gazie, z własnych złóż dotuje import, aby ostatecznie odbiorcy mieli tańsze paliwo – dodaje nasz rozmówca.
PGNiG skoncentrowało się więc na inwestycjach zagranicznych. – Gaz ze złóż w Norwegii czy Afryce PGNiG będzie mógł sprzedawać po korzystniejszych cenach rynkowych – podkreśla nasz rozmówca.
PGNiG już zapowiedziało, że zamierza zwiększyć własne wydobycie gazu do 4,7 mld m sześc. w 2012 roku. Wzrost uzyskany zostanie jednak właśnie dzięki inwestycjom zagranicznym. PGNiG zwiększy wydobycie gazu ziemnego ze złóż na Norweskim Szelfie Kontynentalnym z 0,1 mld m sześc. gazu w 2011 roku do ok. 0,4 mld m sześc. w roku 2012.



Nieopłacalne łupki

Eksperci spodziewali się, że w perspektywie 10 lat szansą na wzrost wydobycia krajowego mogą być gigantyczne złoża gazu niekonwencjonalnego. Amerykanie szacują je na 3 bln m sześc. Dotychczasowe poszukiwania nie napawają jednak optymizmem. Według Radosława Dudzińskiego, wiceprezesa PGNiG, odwierty na koncesji Markowola wykazały, że eksploatacja tego złoża nie jest ekonomicznie uzasadniona.
Zdaniem Macieja Kaliskiego, dyrektora departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki, rachunki za gaz mogą spaść, jeśli kolejne próby znalezienia złóż niekonwencjonalnych się powiodą.
– Byłoby dobrze, gdyby się okazało, że wydobycie tego gazu kosztuje 200 dol. Wtedy surowiec z niekonwencjonalnych złóż można byłoby bowiem przeznaczyć na rynek krajowy, zaś gaz rosyjski reeksportować – tłumaczy przedstawiciel resortu.

Za mało platform

Niestety perspektywy dla gazu łupkowego są coraz mniej optymistyczne.
– Przy dzisiejszych cenach i technologii, którą obecnie dysponujemy, komercyjna eksploatacja gazu ze złóż niekonwencjonalnych jest w Polsce nieopłacalna – twierdzi wprost Paweł Poprawa, ekspert z Państwowego Instytutu Geologicznego.
– Być może ta sytuacja w przyszłości się zmieni, np. jeśli z Ameryki do Europy zostaną ściągnięte dodatkowe platformy wiertnicze służące do poszukiwania gazu łupkowego – dodaje geolog.
Jego zdaniem niedostateczny transfer technologii z Ameryki do Europy to jeden z głównych problemów eksploatacji gazu łupkowego. W Europie jest 150 – 200 odpowiednich platform wiertniczych, w USA – 100 razy więcej.
Kurs PGNiG w zł / DGP