Polska prezydencja w UE oraz Euro 2012 są szansą na promocję polskiej kuchni. Zamierza z niej skorzystać Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, który będzie namawiał hotele i restauracje do tworzenia tradycyjnego polskiego menu. W zamian będzie przyznawał certyfikaty, które mają przyciągać turystów.
Prezes funduszu Marek Zagórski tłumaczy, że jednym z elementów akcji byłoby obrandowanie lokali, które wezmą w niej udział. Aby polskie śniadanie, jakie zaserwują klientom, wyróżniało się od kontynentalnego, może się składać: z chleba pełnoziarnistego na zakwasie, twarogu ze szczypiorem, kabanosów, ogórka kiszonego, a nawet oscypka.
Przykładowe polskie dania obiadowe to pierogi (w różnej postaci), krupnik, barszcz biały, gołąbki, żeberka w miodzie, zrazy zawijane. Do tego dochodzi szeroka paleta dań z dziczyzny oraz ryb.
– Idea jest taka, by pójść śladem Czech. Tam w każdym mieście wojewódzkim znajdują się restauracje z certyfikatem zaświadczającym o tym, że tu można zjeść czeskie dania z wyłącznie czeskich produktów – mówi Marian Sikora, prezes Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych, która współpracuje przy projekcie z europejskim funduszem.
Akcja promocyjna miałaby trwać około dwóch lat, rozpocząć się jeszcze w czasie polskiej prezydencji i nabrać tempa podczas Euro 2012, gdy do Polski przyjedzie około 900 tys. kibiców. Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej podpisał w tej sprawie list intencyjny ze spółką PL.2012. W planach jest informowanie kibiców już na lotniskach o polskiej kuchni i o punktach, gdzie można posmakować tradycyjnych polskich dań.
– Przy okazji Euro 2012 zamierzamy pokazać Polskę jako kraj, który nie tylko ma coraz lepszą infrastrukturę, ale też bogatą, atrakcyjną turystycznie tradycję kulinarną – mówi nam Paweł Madler, koordynator ds. promocji w PL.2012.
Dołączenie do akcji dla wielu hoteli nie będzie się wiązało z dużymi nakładami, bo dużo tradycyjnych polskich potraw jest już obecnych w ich ofercie. Tyle że obecnie są rozproszone w różnych kartach dań. Hotelarze mają jednak mieszane uczucia. Z jednej strony krytykują ciężką polską kuchnię, ale z drugiej chwalą pomysł, który może przyciągnąć turystów.