Przychody z prywatyzacji w 2010 r. przekroczyły 22 mld zł, ale rząd nie doprowadził do końca największych transakcji w branży energetycznej i chemicznej. Nie udało się sprzedać Energi, Enei. Fiaskiem zakończyła się próba sprzedaży Polic i Puław. Polski Holding Farmaceutyczny do końca 2010 r. miał oddać inwestorom trzy Polfy. Znalazł nabywcę na jedną. Realizacja tych transakcji przesunęła się na lata 2011 – 2012.

Osłabienie pozycji MSP

Do końca marca Ministerstwo Skarbu Państwa chce sfinalizować rozmowy na temat sprzedaży 51 proc. udziałów w poznańskiej grupie energetycznej.
Za sprzedaż swoich udziałów w Enei skarb liczy nawet na 5,6 mld zł. Do budżetu może trafić kwota o wiele niższa – ostrzegają rozmówcy „DGP”. Albo do sprzedaży w ogóle nie dojdzie. Powód – piątkowa decyzja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zablokował zakup 84 proc. udziałów Energi przez PGE, chcąc uniknąć dalszego wzmocnienia pozycji tej ostatniej na rynku energii. Prezes PGE Tomasz Zadroga zapowiedział, że odwoła się od decyzji do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prywatyzacja może zostać zablokowana nawet na rok.
Eksperci zwracają uwagę, że niepewność losów Energi osłabia pozycję negocjacyjną rządu w procesie sprzedaży Enei. Obecnie MSP rozmawia z koncernem EDF. Francuzi wrócili do gry, po tym jak w grudniu rząd nie zaakceptował oferty Kulczyk Investments.
– Gdy Enea była ostatnim znaczącym aktywem na polskim rynku energetycznym, jej cena automatycznie szła w górę – mówi Paweł Puchalski, analityk BZ WBK. Według niego niejasne losy Energi, sprawiają, że inwestor może zacząć wybrzydzać i dążyć do obniżenia ceny albo zobowiązań inwestycyjnych.

Energa się sprzeda

– Piłka jest po stronie MSP. Powrót do wcześniejszych zamierzeń i szybka deklaracja o prywatyzacji Energi przez giełdę, ale z zachowaniem pakietu kontrolnego przez państwo, nie doprowadziłaby do osłabienia pozycji negocjacyjnej – uważa Paweł Puchalski.
Przedstawiciele resortu skarbu nieoficjalnie przyznają że sprawa się komplikuje. Nie chodzi o pieniądze. Ubiegłoroczny plan resort wykonał w blisko 90 proc. Tegoroczne wpływy mają sięgnąć 15 mld zł. Tyle uda się zebrać nawet bez Enei i Energi. Chodzi o to, czy obstawać przy łączeniu spółek.
Protesty przeciwko sprzedaży państwowej firmy innej państwowej spółce były powszechne. Jeden z licznych krytyków tego pomysłu, prof. Władysław Mielczarski, współautor planu konsolidacji w branży energetycznejuważa, że zamiast brnąć w procesy, jak najszybciej powinna się zająć realizacją inwestycji. – Tym bardziej że w świetle obowiązującego w Polsce prawa z argumentami podniesionymi przez UOKiK w uzasadnieniu odmownej decyzji trudno będzie wygrać przed sądem.
Ekspert uważa, że ze znalezieniem nabywcy na Energę nie powinno być problemu. Nowy przetarg na sprzedaż spółki z pewnością cieszyłby się dużym zainteresowaniem inwestorów. Do gry zapewne wróciłby Jan Kulczyk marzący o budowie grupy energetyczno-paliwowej. W sierpniu 2010 r. oferty wiążące złożyli też Czesi z EPH oraz GDF Suez.
Są jednak i inne głosy. – Długofalowo przemysł potrzebuje narodowego czempiona mogącego stawić czoła zachodniej konkurencji. Pod warunkiem jednak że realizowałby cele kreślone przez państwo, a nie własne, polegające na maksymalizacji zysku. Tak robią inne kraje Europy Zachodniej, w tym Niemcy i Francja. Nikomu nie przeszkadza, że EDF trzyma w swoich rękach ponad 70 proc. rynku – mówi „DGP” Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii i Gazu.