Przez korki uliczne w największych miastach Polski, państwo traci rocznie 4,2 mld zł - wyliczyli eksperci z firmy doradczej Deloitte w najnowszym raporcie "Korki w 7 największych miastach Polski". Korki w Warszawie kosztują każdego kierowcę 4300 złotych rocznie, w Krakowie 3300 zł, w Gdańsku 2300 zł.

Eksperci z Deloitte wzięli pod lupę problemy transportowe w siedmiu miastach w Polsce: w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Gdańsku.

Z raportu wynika, że przez utrudnienia w ruchu drogowym państwo traci rocznie tyle, ile wydaje na naukę, czyli 4,2 mld zł.

"Pracujący w siedmiu polskich miastach tracili w korkach w 2010 r. średnio 16 mln zł dziennie, co daje kwotę 351 mln zł miesięcznie i ponad 4,2 mld zł rocznie" - powiedział dziś wiceprezes Deloitte Rafał Antczak, prezentując raport "Korki w 7 największych miastach Polski".

W Warszawie każdy kierowca traci w korkach 4300 złotych rocznie, w Krakowie kierowcy tracą 3300 zł, w Gdańsku 2300 zł.

W latach 2007 – 2010 samorządy przeznaczały na transport średnio 21% środków ze swojego budżetu. Widać tu jednak wyraźne dysproporcje pomiędzy poszczególnymi miastami. W Warszawie wydatki na transport są prawie dwukrotnie wyższe niż w Poznaniu czy Katowicach. W stolicy stanowiły one bowiem średnio 28% budżetu miasta w latach 2007 – 2010.

W raporcie zamieszczono również wyniki badań przeprowadzonych przez serwis Targeo.pl, dotyczących występowania korków. Mierząc rzeczywistą prędkość, z jaką kierowcy poruszają się po największych polskich miastach, wyliczono, ile czasu potrzeba w nich na dotarcie do miejsca docelowego. Pokazano również, z jakimi opóźnieniami muszą liczyć się kierowcy w godzinach szczytu. Wytypowano także wąskie gardła komunikacyjne w poszczególnych miastach.

Z przeprowadzonych badań wynika, że najwięcej czasu w korkach tracą kierowcy z Krakowa oraz Warszawy: w Krakowie każdego dnia jest to średnio pół godziny, w Warszawie 25 minut. Zakorkowane ulice w najmniejszym stopniu dokuczają mieszkańcom Katowic i Łodzi.

Czas spędzony bezproduktywnie

Czas spędzony w korkach kierowcy mogliby poświęcić na pracę lub odpoczynek. Nie jest więc wykorzystywany produktywnie. Z ekonomicznego punktu widzenia stanowi on zatem stratę. Jej rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści, czyli koszt alternatywny.

"Pracujący w 7 polskich miastach średnio tracili w korkach w 2010 roku 16 mln zł dziennie, co daje kwotę 351 mln zł miesięcznie i ponad 4,2 mld zł rocznie. Natomiast koszt korków dla gospodarki, z uwzględnieniem podatków nakładanych na paliwa i płaconych do budżetu, zamknął się sumą prawie 3,7 mld zł w 2010 r. I jest to realna strata dla gospodarki. Mniejsze korki w miastach generowałyby aż 645 mln zł podatków rocznie zamiast 560 mln zł obecnie, czyli więcej o prawie 85 mln zł w ciągu tylko 1 roku." - wyjaśnia Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte.

Ocena organizacji transportu

Raport zawiera także wyniki badania mieszkańców największych miast Polski pod względem zadowolenia z transportu i jego organizacji.

Miasta badano pod kątem trzech wskaźników: satysfakcji z transportu publicznego, warunków dla transportu indywidualnego oraz ogólnego satysfakcji mieszkańców z możliwości poruszania się po mieście.

Średnia ocena transportu publicznego wyniosła 3,23 pkt., w 5-stopniowej skali. Najbardziej zadowoleni z transportu publicznego okazali się mieszkańców Krakowa i Poznania. Najniższej transport publiczny ocenili pasażerowie w Katowicach i Łodzi.

Ocena organizacji transportu indywidualnego wypadłą jeszcze gorzej. Średnio wyniosła 1,74 pkt. w 5-stopniowej skali. Najbardziej dokuczliwe dla kierowców okazały się mała ilość miejsc parkingowych i brak płynności świateł.

Eksperci Deloitte twierdzą, że transport w miastach można usprawnić, bez konieczności ponoszenia dużych nakładów finansowych. W tym celu należy usprawnić koordynację miejskich spółek transportowych (np. autobusowych i tramwajowych) oraz zwiększyć efektywność wykorzystania taboru. Proponują też ujednolicić znaki drogowe, dopuszczalną prędkość w mieście oraz zwiększyć płynność w sygnalizacji świetlnej.

Źródło: Deloitte/PAP