W ciągu 11 miesięcy 2010 r. wyeksportowaliśmy do Rosji towary za niemal 4,6 mld euro. To wzrost o 39 procent. Choć naszym głównym partnerem handlowym pozostają Niemcy, to rodzime firmy coraz częściej szukają miejsca na rosyjskim rynku.
Przybył nam nowy poważny partner handlowy. Eksport do Rosji wzrósł o 39 proc. w porównaniu z 2009 rokiem, import – o 49 proc. To ponad dwa razy więcej niż do Niemiec. I dwa razy więcej niż wyniosła średnia importu i eksportu ogółem.
O 19,8 procent zwiększył się eksport, o 21,7 proc. – import, jak podał Główny Urząd Statystyczny. Po jedenastu miesiącach ub.r. w porównaniu z analogicznym okresem 2009 eksport wyniósł 107,9 mld euro, import – 119,9 mld euro. Tak wysokie wzrosty obrotów nastąpiły po załamaniu w 2009 r. Wtedy to odnotowaliśmy spadek zarówno eksportu (o 18,8 proc.), jak i importu (o 27,5 proc.). W latach wcześniejszych wzrosty wynosiły po kilkanaście procent.
Naszym głównym partnerem pozostają Niemcy. Wzrost obrotów z tym krajem jest wolniejszy niż średnia dla eksportu i importu, i w obydwu przypadkach lekko przekracza 18 proc. Dynamika wymiany nie jest tak imponująca jak w przypadku Rosji, ale eksport do wschodniego sąsiada to zaledwie 16 proc. tego, co wysyłamy do Niemiec, a 47 proc. tego, co przywozimy.
W ciągu jedenastu miesięcy 2010 r. wyeksportowaliśmy do Rosji towary za niemal 4,6 mld euro. – W ubiegłym roku Rosję nękały kataklizmy – pożary i susza. To spowodowało wzrost jej zapotrzebowania na różne towary, a przede wszystkim na żywność. Staliśmy się jej naturalnym dostawcą – tłumaczy Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Obecnie Rosja znajduje się na szóstej pozycji w gronie państw, do których wysyłamy najwięcej towarów. Natomiast wskoczyła na drugą pozycję, prześcigając Chiny, pod względem importu. Jego wartość z Rosji wyniosła 12,3 mld euro i wzrosła rok do roku o 49 proc. – Nie oznacza to, że zaczęliśmy z Rosji znacznie więcej importować. Ten wzrost to głównie efekt gwałtownego skoku w 2010 r. w porównaniu z 2009 r. cen surowców, np. ropy i gazu – wyjaśnia Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. Jego zdaniem, gdy ceny surowców znów zaczną spadać, osłabnie również pozycja Rosji w imporcie.
Udział Niemców w naszym eksporcie przekracza 26 proc., a w imporcie dochodzi do 22 proc. I jest dwu-, trzykrotnie wyższy niż kolejnych na liście partnerów. – Niemieckie firmy przenoszą produkcję do Polski, ponieważ tu jest tańsza siła robocza i niższe podatki – mówi Mrowiec.
Do naszych fabryk z tamtego rynku trafiają podzespoły, tu są składane, a następnie maszyny i urządzenia wyjeżdżają do Niemiec. To wpływa zarówno na import, jak i na eksport, i daje nam stabilną, przewidywalną sytuację w handlu z tym sąsiadem. Ta struktura wzajemnych powiązań powoduje, że pozycja Niemiec jako naszego głównego partnera handlowego pozostanie jeszcze przez wiele lat nie do ruszenia. Choć stopniowo wzrastać będzie znaczenie innych państw z UE, przede wszystkim z naszego regionu.