Posiadacze kont internetowych powinni omijać bankowe okienka z daleka, bo za transfery zapłacą o wiele więcej, niż gdyby mieli tylko tradycyjny rachunek. Taniej będzie złożyć zlecenie przez telefon.
Nawet posiadacze tradycyjnych rachunków bankowych słono płacą za przelewy zlecane w oddziałach. Z danych firmy Expander wynika, że najwięcej, bo prawie 10 zł, musi zapłacić za taki przelew posiadacz standardowego konta w Raiffeisen Banku. W ING Banku Śląskim usługa może kosztować 9 zł, a w BPH prawie 7 zł. Około 6 zł za zlecenie w oddziale zapłacimy w Alior Banku, Kredyt Banku, Nordei i Citi Handlowym.

Lepiej przez telefon

Najlepiej klientów płacących rachunki w oddziale traktują Eurobank i Lukas Bank, gdzie za przelew płaci się ok. 3 zł.
– Koszt przelewu w oddziale nie pokazuje, ile kosztuje obsługa tradycyjnego klienta, ale ma być to dla niego zachęta, by korzystał z bankowości internetowej – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Jeśli już jednak ktoś ma konto internetowe i przekona się, że jego obsługa jest prosta, a przelew może być darmowy, to przykra niespodzianka spotka go w momencie, gdy z jakichś powodów będzie chciał zrobić przelew w oddziale. Taki klient najczęściej płaci za niego więcej niż osoba, która ma tradycyjny rachunek. We wspomnianym Lukas Banku klient internetowy za przelew w okienku płaci 8 zł, czyli prawie 3 razy więcej niż osoba posiadająca tradycyjne konto. W Millennium, BPH, BGŻ i Citi Handlowym ta sama usługa kosztuje klientów internetowych 9 zł, a w Deutsche Banku 10 zł – wszędzie więcej, niż płacą tradycyjni klienci.
Zdecydowanie tańsze od tych zlecanych w oddziale są przelewy telefoniczne. W najdroższym pod tym względem Mazowieckim Banku Regionalnym kosztuje to 7 zł, nawet drożej niż w oddziale. Jest to jednak wyjątek. Standardowa cena to 3 – 4 zł, a w Pekao, Millennium i BPH płaci się 2 zł. Najtaniej jest w Lukas Banku, gdzie płaci się tylko 1 zł. Również w przypadku przelewów telefonicznych niektóre banki karzą klientów internetowych, którzy z jakiś powodów nie mogą skorzystać z tego kanału składania zleceń. Takie przelewy są dla nich droższe o 1 – 2 zł.

Taniej w sklepach

– Bankom chodzi o to, by ograniczyć koszty, bo obsługa klienta w internecie nic ich nie kosztuje. Instytucje finansowe chcą, by oddziały bankowe służyły do sprzedawania nowych usług, a nie do bieżącej obsługi klientów – mówi Jarosław Sadowski.
Jednak część osób, szczególnie starszych, taka polityka może całkowicie zniechęcić do korzystania z usług banków. Co prawda na poczcie są kolejki i przelewy także są drogie, bo kosztują 5,2 zł plus 1 proc. wartości przelewanej kwoty, ale coraz więcej jest punktów kasowych w sklepach i centrach handlowych. Można uregulować w nich bieżące płatności, płacąc za każdy rachunek ok. 1 zł.