Ministerstwo Finansów przesłało pod obrady Rady Ministrów projekt programu rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce do roku 2013. Zakłada on, że udział transakcji bezgotówkowych w całości transakcji pieniężnych ma wzrosnąć z obecnych 9 proc. do 51 proc.
Chodzi między innymi o zastąpienie płatności gotówką w sklepach rozliczeniami przy pomocy kart, zmniejszenie liczby rachunków za energię czy telefon opłacanych na poczcie czy w kasach na rzecz przelewów internetowych czy redukcję wypłat pensji i świadczeń gotówką na korzyść przelewów bankowych.

Ma być taniej

– Celem wszystkich tych działań ma być zmniejszenie kosztów związanych z obrotem gotówkowym w kraju – mówi Dominika Duziak ze Związku Banków Polskich, który brał udział w tworzeniu programu. Jego realizacja ma także ograniczyć koszty wprowadzenia w naszym kraju euro. Resort finansów ma nadzieję, że będzie musiał wydrukować i wybić mniej nowych banknotów i monet.
Ministerstwo chciałoby zdecydowanego zwiększenia liczby punktów handlowo-usługowych akceptujących płatności kartą, zwiększenia liczby Polaków mających konto w banku, rozwoju sieci punktów akceptujących mikropłatności (płacenie kartą za gazetę czy bilet na autobus) oraz podwojenia liczby bankomatów, które miałyby stać nie tylko w centrach handlowych w miastach, lecz także w małych miejscowościach. Koszty większości tych działań mają wziąć na swoje barki uczestnicy obrotu pieniężnego, czyli np. banki, operatorzy bankomatów czy też firmy obsługujące terminale płatnicze. Sam resort obiecuje, że w większości urzędów skarbowych czy innych instytucji publicznych znajdą się terminale obsługujące płatności kartą, pracownicy administracji publicznej będą musieli założyć sobie konto, na które będą otrzymywać wynagrodzenia, a w kilku ustawach, jak np. o abonamencie RTV, znajdzie się zapis o preferowanej formie dokonywania płatności za pośrednictwem przelewu.

Sprzeczne działania

Czy to wystarczy, by cele programu udało się zrealizować? Eksperci są sceptyczni. Zarzucają, że założenia stoją w sprzeczności z innymi działaniami podejmowanymi przez ministerstwo. – Aby człowiek dokonywał płatności kartą, najpierw musi założyć konto. A nie założy go, jeżeli nie będzie miał możliwości wypłaty gotówki w bankomacie. Ostatnie decyzje ministerstwa nie sprzyjają rozwojowi sieci bankomatów – mówi Katarzyna Kwiatkowska, dyrektor sprzedaży Euronetu.
Chodzi o nowelizację ustawy o usługach płatniczych. Resort finansów nie zgodził się na zapis umożliwiający pobieranie przez operatorów bankomatów dodatkowych prowizji, z których byłyby finansowane m.in. inwestycje w sieć bankomatów w małych miejscowościach.
Z kolei rzecznik mBanku Krzysztof Olszewski uważa, że działania rządu nie powiodą się bez kampanii skierowanej do osób wykluczonych z obrotu finansowego. – Około 30 proc. Polaków nie ma konta. Jeżeli się ich nie przekona, że założenie rachunku się opłaca, to żadne działania zmierzające do zwiększenia obrotu bezgotówkowego nie odniosą sukcesu – mówi.