Sprzedaż hybryd nie przekroczy w tym roku miliona sztuk i będzie stanowiła zaledwie 2 procent rynku aut osobowych.
Około połowy tegorocznego wzrostu rynku będzie pochodzić z Japonii, gdzie hybrydy cieszyły się szczodrymi ulgami podatkowymi, które wygasły we wrześniu. Szacunki JD Power nie obejmują samochodów dostawczych. – Większość globalnego wzrostu miała miejsce w Japonii, która intensywnie promuje hybrydy – powiedział analityk JD Pwer, Al Bedwell.
W USA, które są jednym z najbardziej obiecujących rynków, JD Power prognozuje, że sprzedaż sięgnie w tym roku 315 tys. sztuk. To o 8 procent więcej niż 292 tys. zanotowane w 2009 roku, ale mniej niż 12-proc. wzrost całego rynku.
Analitycy branżowi mówią, że wielu nabywców – szczególnie w USA, gdzie ceny paliwa się ustabilizowały – nie chce płacić premii cenowej i zamiast tego wybierają tradycyjne samochody. – W ubiegłym roku wprowadzono na rynek tyle małych samochodów z oszczędnymi silnikami, że z punktu widzenia finansowego nie ma już sensu kupować hybryd – powiedział Jesse Toprak, wiceprezes ds. trendów branżowych w Truecar.com.
Umiarkowane prognozy sprzedaży pokazują, do jakiego stopnia wielu konsumentów nie chce płacić więcej za nowe technologie. Wielkie koncerny motoryzacyjne inwestują miliardy dolarów w rozwój hybryd i przyszłych samochodów elektrycznych, które również będą sprzedawać z premią, nawet po ustaniu dotacji rządowych.
Najwięcej inwestuje zapewne Toyota, na którą przypada dwie trzecie sprzedaży. Dzięki ulgom podatkowym Prius jest najlepiej sprzedającym się samochodem w Japonii.
Hybrydy gorzej przyjmują się w Europie, gdzie mają ostrą konkurencję ze strony licznych modeli z niskoemisyjnymi silnikami benzynowymi lub diesla. JD Power przewiduje, że sprzedaż hybryd sięgnie w tym roku 107 tys. sztuk wobec 74 tys. w zeszłym roku, czyli 0,7 proc. europejskiego rynku.
Konkurenci Toyoty nie są jak na razie w stanie podważyć dominacji tej firmy na rynku hybryd. Nowe modele Hondy: Insight i CR-Z sprzedają się poniżej oczekiwań.