Pierwsze połowa przyszłego roku upłynie pod znakiem ostrej konkurencji. Dlatego analitycy spodziewają się, że koszty kredytów hipotecznych będą spadać jeszcze przez kilka miesięcy.
Zaledwie od 0,9 do 1,2 proc. marży płacą klienci biorący złotowe kredyty hipoteczne w Deutsche Banku, przy średniej rynkowej na poziomie 1,7 proc. Bank zdecydował się na radykalną obniżkę w listopadzie. Analitycy spodziewają się, że wiele banków będzie szło w tym kierunku.
– W przyszłym roku coraz większa konkurencja spowoduje kolejne spadki marż – mówi Marcin Krasoń z Open Finance. Jego zdaniem średnia stawka płacona bankowi przy wkładzie własnym rzędu 25 proc. powinna spaść do 1,4 proc. Jeszcze rok temu było to 2,7 proc.
Konkurencja na rynku kredytów hipotecznych zaostrzyła się po zapowiedziach Komisji Nadzoru Finansowego dotyczących ograniczeń w udzielaniu kredytów walutowych. Banki, które do tej pory oferowały głównie takie pożyczki, musiały szybko przestawić się na złotówki, a do tego wprowadzić taką ofertę, która szybko przyciągnie nowych klientów. Coraz więcej banków odkręca też kurek z kredytami, bo hipoteki to jedyny produkt dający wysokie i bezpieczne zyski.
– Banki pozostają ostrożne w udzielaniu pożyczek gotówkowych. Mimo większego otwarcia na przedsiębiorstwa portfel kredytów korporacyjnych utrzymuje się na niezmienionym poziomie ze względu na słabe zainteresowanie. Tylko hipoteki dobrze się sprzedają – mówi Michał Sobolewski z IDMSA.
Do obniżek marż mogą też skłaniać obawy przed wzrostem stóp procentowanych. Analitycy szacują, że jeśli pójdą one w górę o 0,5 pkt proc., nie powinno to jeszcze spowodować spadku dynamiki sprzedaży pożyczek na mieszkania. Jeśli natomiast podwyżka sięgnie 1 pkt proc., to dla części klientów kredyty staną się za drogie. Banki będą więc rezygnować z części zysku, żeby podtrzymać sprzedaż hipotek.
– Całkiem prawdopodobne, że w najbliższych miesiącach marże kredytów hipotecznych denominowanych w złotych mogą dojść do 1 – 1,2 proc. – mówi Jacek Obłękowski. Tyle wynosiły one na przełomie 2007 i 2008 roku, czyli w szczycie hipotecznego boomu.
Trend spadkowy może się odwrócić dopiero w momencie, kiedy po kredyty zaczną powszechnie sięgać duże firmy.