Jeśli do najbliższego szczytu UE 16-17 grudnia w Brukseli nie uda się znaleźć porozumienia ws. odliczania kosztów reform emerytalnych (OFE) od deficytu i długu, to Polska woli przełożyć tę sprawę do szczytu w marcu - powiedział we wtorek minister finansów Jacek Rostowski.

"Kwestia II filaru reform emerytalnych to nie jest kwestia, której nie można odłożyć, jeżeli się nie dogadamy. Najlepiej będzie, jeśli się dogadamy przed szczytem. Ale nie jest to kwestia, którą chciałbym widzieć, by zakłócała dobre wyniki tego szczytu, który będzie przecież taki ważny" - powiedział minister. Polska chce na nim m.in. odsunąć groźbę cięć w nowej perspektywie finansowej UE po roku 2013.

Kompromisowe propozycje odliczania kosztów OFE wysunięte przez Komisję Europejską minister uznał za niewystarczające. "KE przyszła z pewną propozycją kompromisową, z jej punktu widzenia daleko idącą, z naszego - niewystarczającą. Wiele rzeczy wytłumaczyliśmy sobie nawzajem, głównie KE i naszym partnerom. Będziemy pracowali dalej; zawsze wiedzieliśmy, że będzie to trudne, mieliśmy rację. Jestem przekonany, że dojdziemy do zgody" - powiedział.

KE proponowała wcześniej krajom, które przeprowadziły reformy emerytalne więcej elastyczności przy ocenianiu ich sytuacji budżetowej: dozwolony pułap deficytu wzrósłby z obecnych dozwolonych w Pakcie Stabilności i Wzrostu 3 do 4 proc. PKB. KE zaproponowała też pięcioletni okres przejściowy na odliczanie od długu w sposób degresywny kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim itd.

Ale Rostowski podkreślał, że Polsce nie chodzi o czas, lecz ustalenie, jakie koszty mogłyby nie powiększać długu i deficytu. "Nie chodziło o kwestie długości czasu, ale jak uwzględniać fakt reform systemowych. Ja mówiłem bardzo jasno, że koszty przejściowe systemu rozkładają się na 30-40 lat i wobec tego - skoro chcemy osiągnąć rozwiązanie trwałe - to mówimy o tego rodzaju horyzoncie czasowym" - powiedział.

"W interesie Polski jest, by nie stawiać sprawy na ostrzu noża i poczekać do marca. Jest coraz większe zrozumienie dla polskiego postulatu. To jasne, że kraje nie chcą otwierać puszki Pandory i zmieniać zasad liczenia długu, ale gdyby teraz oceniano polski dług według nowych, zreformowanych zasad, to na pewno reformy emerytalne byłby brane pod uwagę" - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość belgijski dyplomata.