Nadzór finansowy uważa, że nie wszystkim poszkodowanym w wypadkach samochodowych należy się auto zastępcze.
To poparcie dla Polskiej Izby Ubezpieczeń, która przygotowała zasady postępowania w takim przypadku.
– Wytyczne są kompromisem między prawem poszkodowanych, kosztami ubezpieczeń a sytuacją na rynku – mówi Iwona Torzewska, dyrektor departamentu ochrony klientów w KNF.
Dodaje, że z szacunków firm ubezpieczeniowych wynikało, że wprowadzenie pełnej dostępności do samochodu zastępczego spowodowałoby wzrost wartości wypłaconych odszkodowań i świadczeń o ok. 1 mld zł. To zaś przełożyłoby się na szybki wzrost cen ubezpieczeń komunikacyjnych.
Aby tego uniknąć, PIU w opracowanych na potrzeby firm ubezpieczeniowych zasadach postępowania sugeruje, że jeśli poszkodowany w wypadku nie potrzebuje auta na co dzień, nie musi otrzymywać samochodu zastępczego. Wówczas bowiem ubezpieczyciel może mu zaoferować zwrot kosztów przejazdu komunikacją miejską lub taksówką.
Ten zapis skrytykował rzecznik ubezpieczonych. Uznał on, że taki zapis ogranicza prawo poszkodowanych do auta zastępczego. A tymczasem według rzecznika każdy ma prawo do otrzymania od ubezpieczyciela pojazdu, jeśli jego własny został uszkodzony w wypadku.
Tak właśnie brzmi sentencja sądowego wyroku, który był przyczyną zmiany podejścia ubezpieczycieli do samochodów zastępczych. Właśnie z powodu wyroku i przy współpracy z KNF PIU zdecydowała się na stworzenie jednolitych dla wszystkich towarzystw zasad udzielania poszkodowanym aut zastępczych.