Europejska unia walutowa jest projektem ambitnym, ale niedokończonym - ocenił prezes NBP Marek Belka. Jak mówił podczas czwartkowego wykładu w Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, stawia to przyszłość wspólnej waluty pod znakiem zapytania.

"Ambicje polityczne były większe niż możliwości i chęć dostosowania struktur gospodarczych do nich. To jest ten problem, który stawia pod znakiem zapytania przyszłość euro, a dla nas oczywiście ogromne pytanie, jak się zachowywać" - mówił Belka podczas wykładu.

Jak podkreślił, w czasach kryzysu euro stało się problemem nie dlatego, że jest czymś złym, ale dlatego, że jest projektem niedokończonym.

Zdaniem szefa NBP światowy kryzys pokazał, że aby różne państwa mogły funkcjonować posiadając wspólną walutę, muszą być spełnione pewne warunki. Wśród nich wymienił scentralizowaną politykę budżetową albo wspólny budżet oraz zniwelowanie różnic w rozwoju gospodarczym poszczególnych krajów członkowskich.

"Jeżeli nie mamy wspólnego budżetu to szukamy protezy, jaką był niewątpliwie traktat z Maastricht, który jest dżentelmeńską umową, tylko jak się okazuje - mało jest dżentelmenów" - zaznaczył.

Belka jest zwolennikiem wspólnej waluty i wprowadzenia jej w Polsce

Według niego wprowadzenie euro zadziałało na kraje je przyjmujące jak "usypiacz", bo zrzuciło z ich barków odpowiedzialność za politykę pieniężną.

"Paradoksalnie euro chroniło nie tylko przed kryzysem, ale wcześniej "chroniło" przed wprowadzaniem właściwych zmian w gospodarce" - mówił Belka.

Zaznaczył, że sam jest zwolennikiem wspólnej waluty i wprowadzenia jej w Polsce.

Jak przyznał, w obecnej sytuacji gospodarczej dyskusja o datach przystąpienia Polski do strefy euro jest czysto teoretyczna.

"My musimy spełnić kryteria, ale euro również musi spełnić kryterium stabilności. Pchać się do klubu, gdzie wszyscy się za łby biorą - ja bym się nie spieszył" - ocenił szef NBP.