Ukraiński Komitet Medycyny Weterynaryjnej ponownie grozi sankcjami polskim producentom mięsa wieprzowego, w których wyrobach znajdowane są m.in. antybiotyki i pałeczki okrężnicy - doniósł w czwartek dziennik "Kommiersant-Ukraina".

Znawcy rynku mięsnego na Ukrainie nie oczekują wprowadzenia całkowitego zakazu importu mięsa z Polski, jednak Komitet ostrzega przed możliwym audytem polskich służb weterynaryjnych, oraz zakazem wwożenia mięsa i jego wyrobów dla niektórych polskich producentów.

Eksperci podkreślają, że całkowity zakaz wwozu wyrobów i mięsa z Polski mógłby doprowadzić do gwałtownego wzrostu ich cen na rynku ukraińskim. Przypominają, że taki zakaz był wydany w 2006 r., co spowodowało, iż mięso i kiełbasy podrożały na Ukrainie o 45 procent.

"Komitet Medycyny Weterynaryjnej ma pretensje do jakości wyrobów mięsnych z Polski" - oświadczył cytowany przez gazetę szef tej instytucji, Iwan Bisiuk.

"Kommiersant-Ukraina" podkreśla, iż antybiotyki i bakterie znajdowane w importowanym zza zachodniej granicy Ukrainy mięsie świadczą, że wyroby z Polski bywają nieświeże, a ich spożycie może zaowocować zatruciem pokarmowym.

Dziennik zauważa, że Polska jest głównym dostawcą półproduktów mięsnych na Ukrainę. Według ukraińskich służb celnych z Polski trafia tu 55 proc. całego importu mięsa.

Głównym wyrobem, kupowanym w polskich masarniach, jest popularna na Ukrainie słonina. Służy ona do produkcji kiełbas, stanowiąc ok. 70 proc. ich składu.

"Kommiersant-Ukraina" pisze, że w tym roku cena słoniny importowanej była średnio o 5,2 razy niższa od ceny słoniny wyrabianej na Ukrainie.

"Z tego powodu wątpliwe jest, by Komitet Medycyny Weterynaryjnej zdecydował się na wprowadzenie całkowitego zakazu importu (mięsa wieprzowego i wyrobów - PAP), a jego działania ograniczą się sankcjami wobec niektórych polskich przedsiębiorstw" - powiedział gazecie Serhij Naływka z jednej z ukraińskich firm konsultingowych. (PAP)