Grupa Lotos rozpoczęła prace nad projektem składowania CO2 w wyrobiskach pozostałych po wykorzystanych złożach ropy i gazu na Morzu Bałtyckim. Lotos wytypował już do tego celu pierwszą lokalizację. To złoże ropy B3, którego eksploatacja zostanie zakończona w 2016 r.
W gdańskiej spółce podkreślają, że sekwestracja, czyli wychwytywanie CO2 ze spalin w celu ograniczenia emisji oraz jego magazynowanie, to dla Lotosu zupełnie dziewicza działalność. Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos (GL), przekonuje jednak, że projekt ten jest ważnym elementem nowej polityki koncernu. – Będą nad nim pracować nasi eksperci, a także naukowcy. Projekt realizujemy bowiem wspólnie z Akademią Górniczo-Hutniczą oraz Uniwersytetem Gdańskim – wyjaśnia szef GL.
Spółka zapowiada również współpracę ze specjalistami z zagranicy. Badania nad inwestycją ruszą w przyszłym roku, najpierw w laboratorium. Eksperci zbadają próbki skał z dna Bałtyku, co pozwoli stwierdzić, czy będą one wystarczająco szczelne, by utrzymać dwutlenek węgla pod dnem morza. – Do podjęcia wiążących decyzji niezbędne jest wykonanie jeszcze wielu innych analiz i symulacji, głównie z zakresu inżynierii złożowej i monitorowania zagrożeń – zastrzegają w Lotos Petrobaltic, poszukiwawczo-wydobywczej spółce GL.
Jeśli jednak testy wypadną pomyślnie, Lotos przystąpi do inwestycji. W spółce na razie nie podają nawet szacunkowych jej kosztów. Marek Sokołowski, wiceprezes GL, liczy, że będzie to projekt opłacalny. Według niego początkowo będzie korzystać z niego sama spółka, co rozwiąże problem emisji CO2 w rafinerii. Dodatkowo zatłaczany dwutlenek węgla w początkowej fazie wykorzystania złoża jako magazynu ma pozwolić zintensyfikować wydobycie ropy na B3. Koncern nie wyklucza również, że w późniejszym etapie udostępni swoje kolejne złoża do komercyjnego składowania CO2. To mogłoby nastąpić jednak dopiero w drugiej połowie przyszłej dekady. Wtedy bowiem zakończy się eksploatacja bałtyckich złóż: ropy (B8) oraz gazu (B4) i (B6).
Projekt Lotosu jest nowatorski w skali kraju. Dotąd w Polsce wytypowano osiem rejonów pod potencjalne składowiska CO2. Siedem na lądzie, a jeden właśnie na morzu. Naukowcy twierdzą, że składowanie dwutlenku węgla w głęboko zalegających strukturach geologicznych, zwłaszcza w poziomach wodonośnych, jest bezpieczne przez setki, a nawet tysiące lat.
Na razie w naszym kraju zrealizowano dwa przedsięwzięcia związane z zatłaczaniem CO2 do struktur geologicznych (Borzęcin i Kaniów), jednak w żadnym nie prowadzi się sekwestracji w pełnej skali, czyli wychwytywania CO2 ze spalania paliw w instalacjach energetycznych oraz transportowania specjalnymi rurociągami do podziemnych magazynów.