Firma chce kupować paliwa w Niemczech i na Słowacji, a ropę sprzedawać Orlenowi. Gdański koncern będzie coraz więcej produkcji wysyłać za granicę. Nowa strategia spółki zakłada, że rafineria będzie sprzedawać więcej, niż produkować.
Grupa Lotos ostro wchodzi w międzynarodowy handel ropą i jej produktami. – Organizacja, która w ramach Grupy Lotos zajmie się międzynarodowym handlem, startuje 1 stycznia. Zarząd spółki podjął już stosowne uchwały – powiedziała nam osoba dobrze znająca sprawę.

Bliżej zagranicy

Koncern nie skoncentruje się na eksporcie własnej produkcji, ale zamierza kupować i sprzedawać na rynkach międzynarodowych. Maciej Szozda, wiceprezes Lotosu ds. handlu, przyznaje: – Aktywnie angażujemy się w prawdziwy trading. Chcemy kupować i magazynować produkty na rynkach trzecich i odsprzedawać je z zyskiem dalej na inne rynki zagraniczne.
Nowa strategia spółki zakłada, że rafineria będzie sprzedawać 15 proc. więcej, niż produkuje. Zamierza m.in. importować paliwa z Niemiec i Słowacji, by sprzedać je np. na południu Polski lub dalej za granicę. – Rafinerię mamy na północy kraju, więc często ze względów logistycznych paliwo kupione za granicą jesteśmy w stanie sprzedać na południu kraju taniej niż własne – mówi Szozda.
Dzięki temu koncern będzie mógł dodatkowe ilości własnej produkcji wyeksportować. Koncern opracował program: „STO+”, który koncentruje się na dywersyfikacji dostawy ropy oraz handlu surowcem i produktami. Spółka liczy, że położenie rafinerii blisko gdańskiego portu pozwoli jej mocniej zaistnieć na rynkach zagranicznych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w ciągu kilku najbliższych lat eksport może stanowić nawet kilkadziesiąt procent sprzedaży paliw koncernu. Już dziś około 20 proc. produktów Lotos sprzedaje za granicą.

Tankowce w Gdańsku

Koncern będzie handlował też ropą. Jak tłumaczy Marek Sokołowski, wiceprezes GL, spółka zdobyła w tej dziedzinie spore doświadczenie. – Na potrzeby rafinerii sprowadzamy ropę z innych kierunków niż Rosja. W tym roku kupiliśmy dziewięć różnych gatunków surowca, m.in. z Kolumbii, a w naszym banku danych mamy w sumie 80 rodzajów rop – mówi.
Do tego dojdzie ropa z własnych złóż Lotosu, zarówno krajowych (Bałtyk), jak i zagranicznych. Surowiec wydobyty w Norwegii czy na Litwie wcale nie będzie musiał trafiać do Gdańska. Lotos zapowiada, że będzie nim handlował. Według naszych informacji np. na Litwie spółka chce sprzedawać ropę należącym do Orlenu Możejkom. – Sprzedaż na miejscu to najbardziej opłacalne rozwiązanie. Litewska Geonafta, której jesteśmy udziałowcem, prowadziła już rozmowy w tej sprawie z Orlenem, właścicielem rafinerii w Możejkach. Niestety oferta Orlenu nie była korzystna i sprzedaliśmy surowiec innemu traderowi – zdradza Maciej Szozda.
Grupa Lotos szykuje się jednak do kolejnej tury rozmów z Orlenem.