Bez zmian w liczeniu polskiego długu publicznego niemożliwe będzie wejście Polski do strefy euro - powiedział w czwartek w TOK FM minister finansów Jacek Rostowski.

"Ten system (emerytalny - PAP), który mamy obecnie, w ciągu 40-50 lat doda nam 80-90 proc. do naszego długu. Jest niemożliwe, abyśmy mogli przystąpić do strefy euro na przykład, jeżeli nie zmienimy chociażby systemu liczenia długu przez Unię Europejską" - powiedział Rostowski w TOK FM.

Komisja Europejska pod koniec września br. zaproponowała, by dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne, dozwolony pułap deficytu wzrósł z obecnych 3 do 4 proc. PKB. Ponadto KE zgodziła się na 5-letni okres przejściowy na odliczanie w sposób degresywny od długu kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim etc.

Rostowski wyjaśnił, że Komisja Europejska znacząco zmieniła swoje stanowisko na naszą korzyść, niemniej Polska utrzymuje swój postulat, by dług wynikający ze środków przekazywanych do OFE był traktowany inaczej niż pozostała część długu publicznego i oczekuje trwałego, a nie tymczasowego rozwiązania. Rostowski poinformował, że system OFE jest odpowiedzialny za jedną trzecią polskiego długu.

Rostowski pozytywnie ocenił przeprowadzoną w Polsce reformę systemu emerytalnego i pochwalił wprowadzenie indywidualnych kont w ZUS, ale zaznaczył, że część reformy związana z OFE powoduje i korzyści, i problemy. "Pracujemy nad rozwiązaniem tych problemów. Te prace jeszcze nie dobiegły końca. (...) Ta sprawa jest na tyle ważna, że musi być rozwiązana. Nie będzie to jedno cięcie, które rozwiąże wszystko" - powiedział minister.

Rostowski pytany był też o datę wejścia Polski do strefy euro. "Mówiono kiedyś o 2015 r., ale myślę, że te ostatnie zaburzenia powodują, że musimy poczekać, aż ład gospodarczy (w UE - PAP) będzie bardziej jasno określony" - powiedział.

Minister zapewnił, że ze spokojem patrzy na wykonanie tegorocznego budżetu. "To idzie zgodnie z ustawą budżetową. (...) Biorąc dochody budżetowe ogółem, zgodnie z ustawą budżetową, może minimalnie lepiej" - poinformował. Dodał, że w 2011 r. deficyt sektora finansów publicznych będzie mniejszy niż w tym roku, a w kolejnych latach dalej będzie się obniżał do momentu wyjścia z tzw. nadmiernego deficytu najpóźniej w 2013 r.

Pytany, czy pod uwagę brane jest czasowe wstrzymanie transferów do OFE i zmniejszenie składki, powiedział: "ja o takich propozycjach nie słyszałem".

W środę media podały, że rząd rozważa, czy od stycznia 2011 roku zawiesić przekazywanie części składki do OFE na najbliższe dwa lata. Zmiany mają pozwolić na utrzymanie bezpiecznego poziomu 55-proc. progu ostrożnościowego długu finansów publicznych. Obecnie do OFE trafia 7,3 proc. pensji pracowników, zaś do ZUS - 12,2 proc.

Do kwestii reformy OFE odniósł się w czwartek premier Donald Tusk; powiedział, że nie przewiduje "żadnych turbulencji ani radykalnych zmian" w kwestii OFE, które wymagałyby zmian w założeniach do budżetu.

Z kolei wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak wyraził pogląd, że decyzje dotyczące zawieszenia transferów środków do OFE mogłyby zostać podjęte jeszcze w tym roku albo w pierwszej połowie przyszłego roku.