Cena ropy naftowej może powrócić do 100 dolarów za baryłkę po raz pierwszy od kryzysu finansowego w 2008 roku. Wczorajsza decyzja Rezerwy Federalnej USA o zasileniu systemu finansowego kwotą 600 mld dolarów osłabia amerykańską walutę i skłania do inwestycji w surowce.

Taką prognozę na przyszyły rok przedstawiły JPMorgan Chase i Bank of America Merrill Lynch – pisze agencja Bloomberg. Cytowany przez nią Antoine Halff, szef badań sektora energetycznego w Newedge USA i były członek kierownictwa Międzynarodowej Agencji Energii twierdzi, że doświadczenia ostatnich kilku lat pokazały, iż im więcej wolnych środków w systemie finansowym, tym tańszy jest pieniądz i więcej pieniędzy płynie na inwestycje w surowce, zwłaszcza energetyczne.

Ropa naftowa w dostawach na grudzień podrożała w czwartek w Nowym Jorku o 1,6 proc. do 86,05 dolarów za baryłkę. To najwyższa cena z notowań w czasie sesji od 4 maja, kiedy kontrakty wzrosły do 86,24 dolarów.

Po raz ostatni strategiczny surowiec osiągnął stawkę 100 dolarów za baryłkę 2 października 2008 roku.Kraje OPEC już sygnalizowały, że opowiedzą się za wyższą średnią ceną ropy, gdyż deprecjacja amerykańskiej waluty obniża siłę nabywczą dolarów uzyskanych z eksportu surowca.

Saudyjski minister ropy naftowej Ali Al-Naimi powiedział ostatnio, że najbardziej satysfakcjonującą dla konsumentów byłaby cena w granicach 70 – 90 dolarów. Poprzednio główny eksporter surowca z Bliskiego Wschodu preferował znacznie niższą stawkę - 75 dolarów za baryłkę