FSO na Żeraniu po 60 latach pracy kończy działalność. Po firmie kontrolowanej przez UkrAvto zostanie 110 ha atrakcyjnych gruntów, które zostaną wystawione na sprzedaż.

Od listopada zaczną się zwolnienia. Do marca przyszłego roku pracę może stracić nawet cała załoga licząca ponad 1800 osób. Zarząd powiadomił już związki zawodowe o planach likwidacji działalności produkcyjnej. – Podjęliśmy działania zmierzające do zwolnień grupowych – przyznaje Roman Bugaj, rzecznik prasowy FSO. Nie chce określić, ilu pracowników będzie musiało odejść, ani jaki los czeka spółkę, która ubiegły rok zakończyła ze stratą 189 mln zł.

W marcu wygasa licencja na Chevroleta Aveo. Produkcja zestawów montażowych przestarzałego Lanosa dla odbiorców na Wschodzie firmy nie utrzyma. W tym roku zakład ma opuścić 55 tys. aut, dziesięciokrotnie mniej, niż wyjeżdża z tyskiej fabryki Fiata. Planu ratunkowego, którym miała być umowa na montaż chińskich aut, na razie nie ma.

Według naszych informacji firma będzie funkcjonować w kadłubowej postaci, zarządzając kilkoma spółkami spośród 12, które w tej chwili wchodzą w skład Grupy FSO Żerań. Szansę na funkcjonowanie bez głównego odbiorcy, jakim jest obecnie FSO, ma dwóch, może trzech producentów podzespołów. Przetrwać mogą grójecki producent foteli i ciechanowski wytwórca elementów z tworzyw sztucznych.

Do sprzedania za to będzie 110 ha gruntów będących w użytkowaniu wieczystym FSO. Tereny te są wyceniane na minimum miliard złotych. Ceny ziemi w tamtym rejonie stolicy wahają się od 250 do 750 euro za metr kwadratowy, zatem grunt może być wart nawet ponad 3 mld zł.

Za klęskę FSO w dużej mierze odpowiedzialne są władze stolicy, które w tym roku podwyższyły czynsz za użytkowanie wieczyste z 7 do 22 mln zł rocznie.