Mamy najwyższe ceny energii w Europie. Będzie jeszcze drożej – dla gospodarstw domowych i firm. Osłabia to konkurencyjność Polski. Sytuacja szybko się nie poprawi. 22 proc. ceny prądu w Polsce to podatek. W Wielkiej Brytanii wynosi on niecałe 5 proc.

Nowa kampania reklamowa Enei, zamiast do korzystania ze swoich usług, twarzą Michała Żebrowskiego nawołuje do jak najmniejszego zużycia prądu. To może być najlepsza z możliwych rad firm energetycznych, które przygotowują się do podwyżki cen w przyszłym roku. Dostawcy domagali się od państwa zgody na podniesienie cen o 13 – 22 proc., ale Urząd Regulacji Energetyki uznał, że są one niedopuszczalne, i w tym tygodniu wezwie dostawców do korekty złożonych wniosków. – Nie widzimy przesłanek, by zatwierdzić tak wysoki wzrost cen energii – mówi Agnieszka Głośniewska z URE. Korekta nie musi jednak oznaczać rezygnacji z podwyżek.

W poprzednich latach URE przystawał na podwyżki o połowę niższe od proponowanych początkowo przez dostawców. Przeciętna polska rodzina płaci za prąd ok. 1,2 tys. zł rocznie. Połowa to cena prądu, reszta – opłata za jego dostarczenie. Gdyby i tym razem urzędnicy postąpili podobnie, rachunek zwiększyłby się o blisko 60 zł rocznie.

Ceny energii dla odbiorców indywidualnych w Polsce należą do najwyższych w UE. Z danych Eurostatu wynika, że po uwzględnieniu siły nabywczej za energię drożej płacą jedynie Węgrzy.

Tańszy prąd mają nasi sąsiedzi Niemcy, a nawet zamożni Szwedzi, Brytyjczycy czy Luksemburczycy.

Na drogi prąd narzekają też przedsiębiorcy, choć w ich przypadku od dwóch lat ceny energii są wolne i reguluje je rynek. Koncern hutniczy ArcelorMittal przeanalizował koszty prądu w Polsce, Luksemburgu, we Francji, w Niemczech, Czechach, Belgii, Hiszpanii i we Włoszech, sprawdzając, gdzie najlepiej wybudować hutę stali potrzebującą 150 megawatów mocy. Okazuje się, że najtaniej można kupić energię elektryczną w Luksemburgu – o 33 proc. taniej niż w Polsce. – To istotna różnica, bo sześć naszych polskich hut zużywa rocznie 2 TWh prądu, a udział energii elektrycznej w kosztach produkcji wyrobów stalowych to 5 – 6 proc. Dlatego nawet kilkuprocentowa redukcja kosztów daje setki milionów złotych oszczędności – mówi Andrzej Curyło, dyrektor ArcelorMittal Poland.

Ekonomiści nie mają wątpliwości, że drogi prąd osłabia konkurencyjność polskiej gospodarki. – Płacimy cenę za wieloletnie zaniechania i brak inwestycji w energetykę – mówi ekonomista Krzysztof Rybiński. Poziom dekapitalizacji technicznej polskich elektrowni wynosi już 73 proc.

Tę czarną dla odbiorców prądu sytuację dodatkowo pogarsza to, że Polska, jak mówi prof. Rybiński, jest wyspą energetyczną – importujemy zaledwie 5 proc. energii. Gdyby możliwość importu była większa, w naturalny sposób poprawiłaby się konkurencyjność i polscy dostawcy musieliby obniżyć ceny prądu. Jednak budowa tzw. interkonektrów idzie wyjątkowo opieszale.



– W ciągu najbliższej dekady ceny się podwoją – przewiduje ekonomista prof. Krzysztof Rybiński. Zarządy spółek energetycznych mają nie lada kłopot, bo infrastruktura, którą zarządzają, w większości powinna być już wymieniona na nową. – Prąd będzie dalej drożał, bo inaczej nie uda się znaleźć środków na modernizację bloków energetycznych i sieci dystrybucji – mówi były minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Potrzeby są ogromne. Jak pokazują dane zebrane przez Społeczną Radę Narodowego Programu Redukcji Emisji, z powodu wyeksploatowania urządzeń mocy w systemie będzie ubywać w zastraszającym tempie. W ciągu pięciu lat elektrownie wyłączą bloki o mocy ponad 6 tys. megawatów – a to 20 proc. obecnych potencjalnych mocy produkcyjnych.
Efekt będzie porównywalny do zamknięcia największej w Polsce Elektrowni Bełchatów i połowy mocy drugiej w kraju siłowni w Elektrowni Kozienice. W następnych latach wyparują kolejne megawaty. Do 2030 r. w sumie – ponad 22 tys. MW. To więcej niż 60 proc. potencjału siłowni.
Wysokie ceny prądu dla przedsiębiorstw jego sprzedawcy tłumaczą także stratami, jakie ponoszą na regulowanym przez państwo rynku energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Według nieoficjalnych informacji spółki energetyczne tracą na tym do 300 mln złotych rocznie.
Na cenę prądu wpływ ma także akcyza na energię elektryczną, która wynosi 20 zł za każdą megawatogodzinę i jest jedną z najwyższych w Europie. Eurostat szacuje, że podatki stanowią blisko 22 proc. ceny prądu w Polsce. Dla porównania ten wskaźnik w Czechach wynosi niespełna 17 proc., a w Wielkiej Brytanii niespełna 5 proc.

Grzegorz Onichimowski, prezes Towarowej Giełdy Energii

Prąd jest drogi, bo kopalnie muszą się dostosować do wymogów ekologicznych
Koszt zakupu energii elektrycznej w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie. Dlaczego jest tak drogo?
Nasze ceny nie odbiegają znacznie od europejskich. Wczoraj na polskim rynku hurtowym energii za megawatogodzinę trzeba było zapłacić 54 euro. Dla porównania we Francji ta cena wynosiła 74 euro, w Skandynawii 53 euro, a w Czechach 47 euro.
Jednak uwzględniając różnice w sile nabywczej, nasz prąd jest droższy.
To prawda, wysoka cena energii elektrycznej to ogromny problem. W najbliższych latach to będzie największa bariera blokująca rozwój polskiej gospodarki.
Musi być tak drogo?
Wzrost ceny energii elektrycznej nie wynika z wysokich marż jej sprzedawców. Problem jest bardziej złożony. Polska energetyka, której podstawą jest węgiel kamienny, ponosi ogromne koszty związane z koniecznością dostosowania się do rygorystycznych wymagań ekologicznych.