Z powodu sporu o ulgi ustawa o finansach publicznych może zostać przyjęta przez rząd na raty.
Ze zdwojoną siłą wybuchła wewnątrz rządu wojna o reformę finansów publicznych. Walka toczy się o ulgi podatkowe i pieniądze przekazywane do otwartych funduszy emerytalnych.
Ustawa o finansach publicznych jest jednym z warunków wykonania przyszłorocznego budżetu. Tymczasem rząd ciągle nie wypracował wspólnego projektu.
Wczoraj trzecie posiedzenie komitetu stałego rządu nad nowelizacją ustawy o finansach publicznych skończyło się bez przyjęcia projektu. Spór idzie o zawieszenie ulg podatkowych, w sytuacji gdyby dług publiczny przekroczył 55 proc. wartości PKB. Jacek Rostowski zaproponował ścieżkę działań naprawczych, w sytuacji gdyby został przekroczony drugi próg ostrożnościowy z ustawy o finansach publicznych. Wtedy rząd musi przygotować budżet bez deficytu, co wymusza konieczność cięć i podniesienia podatków na kilkanaście lub kilkadziesiąt miliardów złotych. I te recepty spotkały się ze sprzeciwem kolegów ministra finansów z rządu.

Zawieszenie ulgi

Zawieszeniu ulg sprzeciwiają się zarówno Jolanta Fedak, jak i Michał Boni. Ich argumenty są podobne: to działanie, które niekorzystnie odbije się na demografii, a to jeden z największych problemów, za jakimi zaczyna borykać się Polska. Ta dekada będzie pierwszą, kiedy liczba Polaków spadnie. Kolejnym argumentem, że to będzie działanie antywzrostowe, jest to, że brak 6 mld zł w kieszeniach Polaków osłabi popyt.
Fedak, Boni i resort kultury sprzeciwiają się także odebraniu twórcom 50- proc. kosztów uzyskania przychodu. Beneficjentami tych przepisów są przede wszystkim naukowcy, twórcy kultury i dziennikarze. Zdaniem przeciwników tego rozwiązania chodzi o osoby, których podstawowe zarobki są niewielkie i których emerytury będą niewysokie. Likwidacja ulgi podatkowej uderzyłaby w znaczną część środowisk naukowych i twórczych. Do tego likwidacja ulgi dałaby tylko miliard złotych, a to w skali 300 mld zł wydatków budżetu nie jest dużo.

Składka na OFE

Pomysł zawieszenia na dwa lata przekazywania pieniędzy do OFE zgłasza Jolanta Fedak. To dałoby budżetowi w dwa lata ponad 40 mld zł przychodów. Oznaczałoby to, że o ponad połowę tej sumy niższa byłaby emisja papierów dłużnych. Zdecydowanym przeciwnikiem tego rozwiązania jest Michał Boni. Jego zdaniem podważyłoby to reformę emerytalną i źle wpłynęło na rynki. Ale już Jacek Rostowski pytany wczoraj o tę propozycję nie odpowiedział jednoznacznie. – Szczegółów propozycji nie znam, będę się im musiał bliżej przyjrzeć – mówił wczoraj na konferencji prasowej. A Jan Krzysztof Bielecki w TOK FM powiedział, że rozmawiał w kwestii OFE z premierem.