Jerzy Pruski, przyjmując nominację na stanowisko doradcy ekonomicznego prezydenta, pozostaje prezesem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Łączenie tych stanowisk nie jest dobrze odbierane przez ekspertów.
– Wypowiedzi doradcy ekonomicznego prezydenta zawsze są odbierane w sposób polityczny. Do tej pory Bankowy Fundusz Gwarancyjny stał z daleka od polityki. Teraz będzie to znacznie trudniejsze – mówi jeden z nich.

Obrońca złotego

Jerzy Pruski przeszedł długą drogę. Był naukowcem, przedstawicielem AWS w RPP, wiceprezesem banku centralnego i szefem największego banku komercyjnego w Polsce

Osoby, które znają dłużej Pruskiego, mówią, że to temperament nie pozwala mu przyglądać się z daleka głównemu nurtowi życia polityczno-gospodarczego. O Jerzym Pruskim zrobiło się głośniej w 1998 roku, gdy Sejm wybierał członków Rady Polityki Pieniężnej pierwszej kadencji. Kandydaturę Pruskiego zgłosiła AWS, czyli ugrupowanie ściśle związane ze związkami zawodowymi. Wielu ekspertów było potem zaskoczonych, bo Pruski w RPP zyskał opinię największego jastrzębia, dla którego priorytetem była silna złotówka i który w głosowaniach opowiadał się najczęściej za ostrą polityką monetarną. Przypięto mu też łatkę monetarysty i człowieka Leszka Balcerowicza.
Dziennikarze, którzy rozmawiali z nim w tamtym okresie, wspominają, że był on typem naukowca, który posługiwał się hermetycznym językiem i niespecjalnie przejmował się tym, że jego wypowiedzi są całkowicie niezrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło i dzisiaj Jerzy Pruski jest znacznie bardziej komunikatywny.
– Teraz jest chyba bardziej politykiem niż ekonomistą – mówi jeden z jego dawnych współpracowników.
Karierę naukową rozpoczął na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie między innymi wykładali też obecny szef NBP Marek Belka i Witold Orłowski, który był doradcą ekonomicznym prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Nieoficjalnie mówi się, że te kontakty pomogły mu w karierze. Także uczelniana znajomość z Bogusławem Grabowskim, który po objęciu stanowiska prezesa Petrobanku (kupionego potem przez koncern LG) ściągnął tam Pruskiego na swojego zastępcę. Grabowski był doradcą ekonomicznym AWS i to prawdopodobnie dzięki jego rekomendacji Pruski pojawił się w RPP.

Postawił na złego konia

Po wygaśnięciu mandatu członka rady Jerzy Pruski został wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego. W lutym 2009 roku podał się do dymisji. – Moje wystąpienia były ignorowane, a pozycja jako wiceprezesa i pierwszego zastępcy prezesa NBP była stopniowo marginalizowana – tak uzasadniał swoją decyzję w oświadczeniu.



Długo nie był jednak bez pracy. Już w maju został szefem PKO BP, czyli największej instytucji finansowej w Polsce. Tę funkcję pełnił jednak dość krótko, bo zaledwie do lipca ubiegłego roku.
– Obstawił nie tego konia – mówi jeden z ekonomistów, oceniając kulisy odwołania Pruskiego ze stanowiska prezesa PKO BP.
Chodziło o to, że Pruski opowiedział się za wypłaceniem akcjonariuszom całego zysku banku wypracowanego w 2008 roku. Popierał go w tym pomyśle minister finansów, ale przeciwny był minister skarbu, który desygnuje swoich przedstawicieli do rady nadzorczej. Wprawdzie stanęło na kompromisie (wypłacona została część zysku z 2008 roku i zaliczkowo część z 2009 r.), ale Pruski został ofiarą sporu. Rada PKO BP odwołała go z funkcji prezesa.
Znowu jednak szybko znalazł nową pracę – został prezesem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.