NADZÓR OBAWIA SIĘ boomu kredytowego, który może u nas wywołać przyjęcie euro
Nadzór finansowy przygotował specjalny raport o powodach narastania akcji kredytowej w Hiszpanii, Portugalii i Irlandii w okresie przygotowania i członkostwa w strefie euro. Ma on stanowić uzasadnienie do ostatnich poczynań KNF, która poprzez rekomendacje S i SII oraz T ogranicza dostęp do kredytu. Wszystko dlatego, że obawia się, iż łatwy dostęp do pożyczek może przerodzić się w niebezpieczny boom.
– To zjawisko doprowadziło do znaczących zaburzeń procesów gospodarczych nie tylko w Hiszpanii, lecz także w szybko rozwijającej się dotychczas gospodarce Irlandii – mówi Robert Woreta z departamentu analiz UKNF.

Niskie stopy i pazerne banki

Pod pojęciem boomu autorzy raportu rozumieją niezrównoważony, niestabilny wzrost akcji kredytowej, któremu towarzyszy zwiększanie dźwigni finansowej, a także pożyczanie na inwestycje coraz gorszej jakości.
Autorzy raportu wskazują, że wprawdzie w Irlandii akcja kredytowa zaczęła narastać już w latach 80., ale dopiero w okresie przed wejściem do strefy euro oraz już po przyjęciu euro, czyli w drugiej połowie bieżącej dekady, doszło do drastycznego jej zwiększenia. Głównymi powodami były obniżka stóp procentowych i wzrost popytu krajowego. Na to wszystko nałożyła się konkurencja wśród banków. O klientów z Irlandii walczyły bowiem zarówno tamtejsze banki, jak i instytucje z Wielkiej Brytanii.
– Żeby przebić konkurencję, oferowały coraz tańsze kredyty o pogarszającym się standardzie, co w konsekwencji zaszkodziło całemu systemowi – mówi Woreta. Pierwsze symptomy załamania przyszły w 2006 roku, gdy ceny nieruchomości zaczęły spadać i wartość kredytów okazała się znacznie większa niż zabezpieczeń.

Zostały puste mieszkania

Załamanie przyszło w 2008 roku, gdy wskutek kryzysu pogorszyła się spłacalność kredytów.
– W Irlandii pojawiły się problemy ze spłatą kredytów, pomimo że rynek pracy tam jest znacznie bardziej elastyczny niż w Polsce – mówi Woreta.
Podobnie było w Hiszpanii, w której dynamika nowych kredytów hipotecznych w 2006 roku sięgnęła 25 proc. Rynek był sztucznie pompowany przez zagraniczne instytucje, które nadmiernie w niego inwestowały. Taka sytuacja przełożyła się na nadmierny wzrost optymizmu gospodarstw domowych, które uwierzyły, że dobra koniunktura będzie trwać nadal i zaczęły jeszcze mocniej się zadłużać. – Efektem tego są tysiące pustych mieszkań, które za długi pozabierały banki – mówi Jacek Adamski, ekspert z PKPP Lewiatan.
Uważa on jednak, że jest mało prawdopodobne, aby w Polsce doszło do powtórki z wydarzeń w Irlandii czy Hiszpanii. Z drugiej strony uważa jednak, że potrzebny jest system wczesnego ostrzegania, co pokazał przykład problemu z opcjami walutowymi.

Powtórka jest realna

Ale eksperci KNF obawiają się, że powtórka jest bardzo prawdopodobna.
– Patrząc na doświadczenia tych krajów, które ostatnio przystępowały do strefy euro, musimy być przygotowani na to, że integracja walutowa, eliminując ryzyko kursowe i ułatwiając dostęp do taniego kapitału zagranicznego, stworzy nam warunki do szybszego rozwoju przez banki akcji kredytowej – mówi Robert Woreta.