Orlen chce zająć się tradingiem, czyli międzynarodowym handlem ropą naftową – dowiedział się „DGP”. To pierwszy polski koncern paliwowy, który ma zamiar wejść na ten rynek.
Międzynarodowy handel ropą to przywilej gigantów. Zajmują się nim tacy potentaci jak BP czy Shell, a także wielkie firmy wyspecjalizowane wyłącznie w tej branży, np. Mercuria.
Na razie nie wiadomo, czy Orlen stworzy nową spółkę zajmującą się handlem ropą, czy wykorzysta do tego celu istniejące już struktury w grupie kapitałowej.
Eksperci pozytywnie oceniają plany koncernu. – Trzeba być do tego jednak dobrze przygotowanym – mówi Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Orlen nie ma wprawdzie doświadczenia w handlu ropą, jednak nie jest na tym rynku nowicjuszem – należący do koncernu Orlen Lietuva zajmuje się sprzedażą produktów naftowych. – Za pośrednictwem naszej litewskiej spółki eksportujemy je Morzem Bałtyckim. Teraz Orlen przymierza się do tradingu surowca – mówi Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes PKN Orlen.
Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, przyznaje, że to lepszy plan niż wydawanie setek milionów złotych na poszukiwania złóż, które i tak nie zaspokoją potrzeb rafinerii Orlenu.
Sławomir Jędrzejczyk twierdzi, że skoro spółka nie ma własnych złóż, lepiej mieć chociaż własny trading.
Koncern mógłby kupować ropę po korzystnej cenie na rynku spotowym, magazynować i sprzedawać w okresie wzrostu notowań surowca lub handlować rosyjską ropą odbieraną z rurociągu Przyjaźń.
PKN zastrzega jednak, że nie zamierza zrezygnować z wejścia w segment poszukiwań i wydobycia ropy naftowej. Sławomir Jędrzejczyk podkreśla, że to jeden z priorytetów koncernu. – Przeznaczamy na niego 100 mln zł rocznie. Prowadzimy projekty oddłużeniowe i liczymy, że już w przyszłym roku będziemy dysponowali większymi środkami na ten cel – wyjaśnia.
Jego zdaniem trudno dziś jednak mówić o ewentualnych przejęciach w tym segmencie. W tej chwili spółki po prostu nie stać na pozyskanie własnych złóż. – Taka inwestycja przekracza możliwości Orlenu – przyznaje Jędrzejczyk.
Aby wejść w ten segment, PKN powinien kupić złoże, które zapewni dostawy ropy na poziomie co najmniej 10 proc. przerobu rafinerii należących do grupy kapitałowej. Według analityków to absolutne minimum. Orlen przerabia około 200 mln baryłek rocznie, złoże powinno gwarantować więc wydobycie na poziomie 20 mln baryłek.
PKN szacuje, że ceny takich aktywów sięgają ponad 4 mld dol. To gigantyczne kwoty, ponieważ kapitalizacja całego koncernu to 5 – 6 mld dol.