Polskie przedsiębiorstwa wydają na badania i rozwój niemal czterokrotnie mniej niż ich konkurenci z państw Unii Europejskiej. To efekt wadliwego systemu podatkowego, który nie zachęca do inwestowania w innowacje. Brakuje też systemu wspierającego takie działania.
W tym roku nakłady polskich firm na badania i rozwój sięgną rekordowego jak na nasz kraj poziomu 0,89 proc. PKB. W skali europejskiej to jednak niewiele. We Francji wydatki na ten cel stanowią ponad 2 proc. PKB, w Czechach 1,47 proc. PKB a w Hiszpanii 1,35 proc. PKB. W zestawieniu European Innovation Scoreboard – mierzącym poziom innowacyjności członków UE – Polska znajduje się dopiero na 23. miejscu.
– W Polsce praktycznie nie istnieje strategia wspierania innowacyjności, a stworzony z myślą o przedsiębiorcach system zachęt do inwestowania w działalność badawczo-rozwojową nie jest atrakcyjny dla firm – mówi Magdalena Burnat-Mikosz z firmy doradczej Deloitte, która porównała ulgi dla innowacyjnych firm stosowane na świecie.
Jak szacują eksperci OECD, w Polsce na 1 dolara zainwestowanego w badania i rozwój można uzyskać jedynie 2 centy korzyści podatkowych. To wyjątkowo niewiele, bo węgierscy przedsiębiorcy uzyskują 16 centów, Czesi 27 centów, a Francuzi rekordowe 40 centów.
Raport Deloitte pokazuje: polski system podatkowy wymaga radykalnych zmian. Bez nich niemożliwy jest skok technologiczny, który przyspieszy tempo rozwoju całej gospodarki. Dziś tylko niewiele ponad 20 proc. polskich przedsiębiorstw wprowadza innowacje. Średnia dla UE wynosi 39,5 proc., a w Niemczech przekracza 70 proc.
Ulgi podatkowe dla przedsiębiorców inwestujących w badania i rozwój wprowadzono w Polsce cztery lata temu. Na papierze wszystko wygląda świetnie. Firmy mogą odliczyć od podstawy opodatkowania CIT do 50 proc. wydatków związanych z nabyciem nowej technologii w postaci wartości niematerialnych i prawnych (np. autorskich, majątkowych, licencji, praw z patentu lub wzoru użytkowego). W przypadku straty firma może skorzystać z ulgi przez trzy kolejne lata podatkowe. Dodatkowe korzyści podatkowe są dostępne dla centrów badawczo-rozwojowych, czyli przedsiębiorstw o rocznych przychodach ze sprzedaży minimum 1,2 mln euro netto, których co najmniej 20 proc. stanowią wpływy z innowacyjnej działalności. Takie firmy mogą co miesiąc odpisywać 20 proc. przychodów na fundusz innowacyjności, co obniża podstawę opodatkowania.
Problem w tym, że odliczać można tylko koszty nabytych rozwiązań technologicznych bez uwzględnienia kosztów prac badawczo-rozwojowych prowadzonych wewnątrz firmy. Odliczyć można więc tylko to, co firma kupi na zewnątrz. Gorzej jest, jeśli innowacyjni okażą się sami pracownicy i ulepszą produkt czy poprawią jakość usług. Za to żadne ulgi się nie należą.
Pod tym względem Polska została daleko w tyle za Czechami czy Węgrami. Tak całkowita korzyść podatkowa może wynieść 200 proc. kosztów poniesionych na prace badawcze. W Wielkiej Brytanii małe i średnie firmy mogą odliczyć nawet 175 proc., a w Portugalii 82,5 proc. kosztów.
– Ulgi podatkowe mają znaczący wpływ na skalę innowacyjności, bo redukują ryzyko. Przecież badania, które trwają latami, pochłaniają znaczne koszty, a przedsiębiorca nigdy nie wie, jaki będzie ich finał – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan, która wspólnie z ekspertami BRE Banku przygotowuje ranking atrakcyjności polskich firm.