KOSZTY OBSŁUGI DŁUGU w samorządach wzrosną w przyszłym roku przez wyższy WIBOR
Stopy rynkowe będą rosły. I to pewnie już niebawem, zanim Rada Polityki Pieniężnej zacznie podwyższać stopy banku centralnego. Widać to po zachowaniu FRA, czyli kontraktów na przyszłą stopę procentową. Co prawda stawki FRA w ostatnich dniach spadły, ale nadal pokazują, że inwestorzy wierzą w podwyżki. Według tych stawek sześciomiesięczny WIBOR za pół roku powinien wynosić 4,52 proc. – dziś wynosi 4,04 proc. Za półtora roku ma to być już 4,88 proc.
Oprocentowanie obligacji największych polskich miast oparte jest właśnie na stopie WIBOR, najczęściej sześciomiesięcznej. Podobnie jest w przypadku kredytów długoterminowych.
Przedstawiciele samorządów, z którymi rozmawialiśmy, deklarują, że uwzględniają w planach wzrost stóp rynkowych. Dla nich to istotne ze względu na ustawowy limit kosztów obsługi zadłużenia. W skali roku nie mogą one przekroczyć 15 proc. dochodów.
– Model obsługi zadłużenia został u nas skonstruowany w ten sposób, żeby w tym limicie się mieścić. Przynajmniej do 2014 r. – mówi „DGP” Barbara Sajnaj, skarbnik Poznania. I dodaje, że wzrost oprocentowania kredytów i obligacji będzie jednym z powodów, dla których miasto przestanie zaciągać nowe długi od 2013 r.
Ale na razie Poznań nie zamierza zwalniać tempa. – Potrzebujemy finansowania na blisko 800 mln zł. W przyszłym roku będziemy się więc zadłużać w podobnej skali jak w 2010 r. – mówi Sajnaj. Poznań w tym roku uruchomił program emisji obligacji na 480 mln zł, z czego sprzedał już papiery za 180 mln zł. W listopadzie ogłosi przetarg na kredyt o wartości ok. 100 mln zł.
Ryzyko związane ze wzrostem stóp widzą też mniejsze samorządy, choć i one nie zamierzają rezygnować z zadłużania się już w przyszłym roku. – Stopy procentowe będą się wahać, ale nie spodziewamy się dramatycznego wzrostu. W naszych symulacjach założyliśmy wzrost WIBOR o 0,3 – 0,4 pkt proc. w skali roku – mówi Waldemar Machnik, skarbnik śląskiego Radlina. Jego gmina wyemitowała obligacji o łącznej wartości 2 mln zł.
Nasz rozmówca po cichu liczy na to, że choć stopy wzrosną, to może marże, których żądają banki, jeszcze spadną. – Jesteśmy właśnie po kolejnym przetargu na emisje obligacji, na którym dostaliśmy niskie marże. O ile wcześniej kształtowały się one na poziomie od 1,5 proc. w górę, to teraz zaoferowano nam 0,9 proc. Gdyby ta tendencja się utrzymywała, to można się zastanowić nad refinansowaniem wcześniej zaciągniętego długu, np. wyemitowaniem nowych papierów na wykup poprzednich – mówi skarbnik Radlina.
Radlin może jednak się przeliczyć, bo najbardziej aktywne na tym rynku banki krzywią się już na hasło dalszego spadku marż.
– Przy dzisiejszych warunkach rynkowych w niektórych bankach zmniejszy się zainteresowanie finansowaniem samorządów – mówi Michał Bolesławski, wiceprezes ING Banku. I zwraca uwagę, że trwająca między bankami wojna cenowa doprowadziła do tego, że rynek w ciągu kilku miesięcy przesunął się w stronę nawet 50-punktowej marży dla kredytu długoterminowego. W 2009 r. wynosiła ona blisko 200 pkt bazowych.
– Niżej już się nie da. Można sobie oczywiście wyobrazić nawet zerową marżę. Tylko jaki byłby wtedy sens pożyczania pieniędzy? – mówi wiceprezes.
Pozostało
83%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama