Aż 77 proc. Polaków prywatyzację kojarzy z rozwojem gospodarki, a 75 proc. uważa, że spółki państwowe, których akcje trafiły na parkiet, są teraz lepiej zarządzane i bardziej efektywne.
Co więcej – 80 proc. mężczyzn i 70 proc. kobiet – prywatyzację utożsamia właśnie z publiczną emisją akcji na giełdzie. Tak wynika z najnowszych badań Millward Brown. To duża zmiana w sposobie myślenia, bo jeszcze w ubiegłorocznych badaniach CBOS aż 53 proc. ankietowanych utożsamiało prywatyzację z korupcją i przekrętami, a 35 proc. z rosnącym bezrobociem.
Zwiększająca się popularność prywatyzacji przez giełdę to efekt m.in. tegorocznych debiutów, które pozwoliły zarobić prywatnym inwestorom. Przyczyniła się do tego hossa giełdowa. Indeks największych polskich spółek WIG20 wzrósł w ciągu roku o 24 proc., dzięki czemu ci, którzy przed debiutem zapisali się na akcje PZU, Tauronu czy Enei, mogą się pochwalić 19-, 25-proc. zyskiem.
Giełda w dłuższej perspektywie czasowej nagradza najwytrwalszych graczy. Świadczą o tym liczby: ci, którzy w 2004 roku kupili akcje PKO BP, płacąc po 20,50 zł za jedną, obecnie mogą pochwalić się ponad 100-proc. zyskami. W przypadku KGHM debiutującego w 1997 roku profity wynoszą ponad 1000 proc.
O tym, że rośnie zaufanie Polaków do giełdy i prywatyzacji, świadczy też rosnąca liczba rachunków maklerskich. Obecnie jest ich ok. 12 mln, czyli o 200 tys. więcej niż w czasach hossy sprzed kryzysu w roku 2008.
Na prywatyzacji przez giełdę korzystają załogi prywatyzowanych firm. Do ich kieszeni trafiło po ok. 15 proc. akcji pracowniczych. Z wyliczeń resortu skarbu wynika, że jeśli wpływy z prywatyzacji wyniosą, tak jak zakładał rząd, 25 mld zł, to na konta zatrudnionych w nich ludzi trafi ok. 80 mln zł. – To może się stać podstawą kapitału, którego w Polsce jest dziś wielokrotnie mniej niż na Zachodzie – uważa ekonomista prof. Stanisław Gomułka.
Prywatyzacja przez giełdę jest też najpopularniejszą formą przekształceń własnościowych w innych krajach UE. We Francji w ciągu ostatnich 10 lat na parkiet trafiły akcje największych państwowych koncernów motoryzacyjnych (np. Renault), energetycznych (Gaz de France) czy lotniczych (Air France). Rząd brytyjski już zapowiedział, że aby uporać się z długiem, zamierza sprzedać przez giełdę majątek wart 16 mld funtów, m.in. połączenie kolejowe pod kanałem La Manche.