OBCY INWESTORZY mają w portfelach polskie papiery skarbowe warte 124,6 mld zł – najwięcej w historii. To może być niebezpieczne.
Według danych opublikowanych wczoraj przez Ministerstwo Finansów w sierpniu inwestorzy z zewnątrz kupili papiery za ponad 11 mld zł. W sumie wartość papierów zgromadzonych w ich portfelach jest dziś niemal dwukrotnie większa niż przed rokiem.
Wyników za wrzesień jeszcze nie ma, ale nic nie wskazuje na to, żeby popyt z zagranicy się zmniejszył. Był on wyraźnie widoczny na aukcjach MF, zwłaszcza na przetargu papierów dziesięcioletnich. To ulubiona obligacja inwestorów z zagranicy. Chętni chcieli kupić trzykrotnie więcej papierów, niż MF zamierzało sprzedać.

Nasz dług się opłaca

Inwestorzy zagraniczni inwestują w polski dług, bo im się to bardzo opłaca. Rentowność dziesięcioletnich obligacji to dziś 5,48 proc. – ponad dwa razy więcej niż w Niemczech. Co prawda dochodowość np. irlandzkich papierów jest większa (6,54 proc.), ale Polska jest postrzegana jako kraj mniej ryzykowny. – Bo na europejskim tle sytuacja fiskalna Polski nie wygląda źle. Poziom długu do PKB jest przeciętny, z wielkością deficytu też jesteśmy w środku stawki – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. I dodaje, że liczy się też wielkość polskiego rynku i jego płynność. Inwestor bez większego trudu może na niego wejść, a w razie problemów łatwo jest mu zamknąć inwestycję.
Ale właśnie to jest potencjalnie niebezpieczne. Czym może się skończyć ucieczka z rynku długu, bardzo wyraźnie widzieliśmy na przełomie 2008 i 2009 roku. Gdy we wrześniu 2008 roku upadł Lehman Brothers’ w Polsce zaczął się exodus zagranicznych inwestorów portfelowych. W ciągu pięciu miesięcy ich zaangażowanie na rynku polskim spadło z 64 mld zł do 56,5 mld zł. Złoty przez to osłabił się wobec euro o blisko 40 proc.
– Teraz gdy napływ zagranicznego kapitału jest tak duży, ryzyko negatywnych skutków wyjścia z rynku też rośnie – mówi Arkadiusz Urbański, analityk Pekao. I dodaje, że o ile na razie Polska wygrywa z krajami z peryferiów strefy euro – takimi jak Irlandia – to za kilka, kilkanaście miesięcy może się to zmienić.

MF zmniejsza podaż

– Gdy okaże się, że te państwa zaciskają pasa, ograniczają deficyty, a polski rząd zwleka z reformami, inwestorzy mogą wrócić do siebie. Czas Polski na rynkach może boleśnie się skończyć – mówi Arkadiusz Urbański.
Na razie ryzyka gremialnego wyjścia nie ma, bo MF umiejętnie podgrzewa nastroje na rynku, znacznie ograniczając podaż. Wczoraj ogłosiło, że w ostatnich trzech miesiącach zamierza sprzedać papiery za maksymalnie 14 mld zł. Dla porównania: w trzecim kwartale resort sprzedał obligacje warte prawie 23 mld zł. A to oznacza, że przynajmniej do końca roku zainteresowanie polskim długiem nie osłabnie.