Londyńskie centrum finansjery - City - stało się schronieniem dla europejskich firm i ich właścicieli szukających ratunku przed wierzycielami, ponieważ brytyjskie sądy są dla nich łaskawe - pisze sobotni "Financial Times".

Według gazety w ostatnich tygodniach zaobserwowano, że firmy greckie i holenderskie częściej przenoszą swój główny ośrodek interesów do Londynu. Dzięki czemu na pierwszym etapie restrukturyzacji poddane są jurysdykcji angielskich sądów. Umożliwia to zadłużonym firmom na krawędzi bankructwa skorzystanie z przepisów angielskiego prawa, choć wierzycieli naraża na komplikacje i potencjalne straty.

"FT" przypomina, że w ubiegłym roku właściciele greckiego operatora telefonii komórkowej Wind Hellas zachowali kontrolę nad firmą właśnie dzięki temu, że przenieśli się do Londynu i tam przeprowadzili restrukturyzację - kosztem posiadaczy niezabezpieczonych obligacji. Obecny kryzys finansowy w Grecji skłonił Wind Hellas do przeniesienia do Londynu dalszych operacji związanych z pozyskiwaniem źródeł finansowania.

Sama groźba przeniesienia się firmy do Londynu może mieć negatywny wpływ na wycenę jej długu. Tak było w przypadku irlandzkiego telekomu Eircom. Sugestia, że może on pójść w ślady Wind Hellas wywołała przecenę obligacji firmy. Eircom zdementował następnie te doniesienia, ale obniżka wyceny obligacji dowodzi, jak płochliwi stali się ich nabywcy.

Z punktu widzenia inwestorów posiadających instrumenty dłużne firmy, zastrzeżenia budzi nie tylko samo przenoszenie operacji do Londynu, ale tzw. procedura wstępnego paczkowania długu (ang. pre-pack) poprzedzająca jego restrukturyzację.

Umożliwia ona osobom na kierowniczych stanowiskach szybką sprzedaż firmy nowemu właścicielowi bez potrzeby ubiegania się o zgodę posiadaczy niezabezpieczonych obligacji, dostawców, lub właścicieli nieruchomości użytkowanych przez upadającą firmę.

"W odróżnieniu od inwestorów, którzy na takiej procedurze mogą stracić, zagrożona bankructwem firma wychodzi na niej lepiej: unika przejęcia jej przez syndyków, a tym samym nie traci renomy u klientów i nie musi grupowo zwalniać pracowników" - wskazuje "FT".

Badania prof. Sandry Frisbee z uniwersytetu w Nottingham wykazały, że w wielu przypadkach wierzyciele dzięki procedurze wstępnego paczkowania długu otrzymali lepsze warunki niż w przypadku sprzedaży firmy przez syndyków masy upadłościowej.

Jednocześnie brytyjski urząd ds. standardów handlu, Office of Fair Trading (OFT), dokonuje przeglądu przepisów angielskiego prawa upadłościowego, bo brytyjskie korporacje w najbliższych latach same muszą restrukturyzować własny dług sięgający zawrotnej sumy 90 mld funtów i rząd obawia się skutków tego procesu.

"Przegląd powinien wzmóc zaufanie do systemu, ale główną atrakcją Londynu dla upadających firm, w porównaniu z resztą Europy, jest poczucie bezpieczeństwa - nawet jeśli sprowadza się ono do pewności, że czyjeś roszczenia zostaną zlekceważone" - zauważa "FT".