Europa Środkowo-Wschodnia dobrze poradziła sobie z pierwszą fazą kryzysu. Ale przyszłość krajów regionu jest niepewna.
W żadnym z państw Europy Środkowo-Wschodniej nie nastąpił w ubiegłym roku kryzys walutowy. Narodowe pieniądze straciły na wartości, ale gospodarki tej części Europy uniknęły załamania finansowego. To jeden z wniosków raportu o wpływie pierwszej fazy kryzysu na gospodarki krajów regionu, przygotowywanego przez Deloitte.
Dlaczego Wschód uniknął klasycznego kryzysu walutowego? Deficyt obrotów bieżących w regionie nie zwiększył się. Co więcej, według wyliczeń Deloitte, był w 2009 roku dwukrotnie mniejszy niż rok wcześniej. Nie sprawdziła się teoria, według której kryzys powinien doprowadzić do gwałtownego załamania eksportu i narastania dziury w handlu zagranicznym. Eksport spadł, ale import zmalał jeszcze bardziej.
Druga cecha charakterystyczna, na którą zwracają uwagę autorzy raportu, to relatywnie dobra sytuacja fiskalna państw regionu. Choć dług i deficyty w regionie wzrosły, to nie aż tak bardzo, jak w krajach tzw. starej UE – czyli w grupie 15 państw, które były członkami Unii przed jej rozszerzeniem w 2004 roku. Jaskrawo widać to przy porównaniu sytuacji dziesiątki państw przyjętych do UE w 2004 roku z tzw. PIIGS – czyli grupy państw ze strefy euro znajdujących się w najgorszej sytuacji fiskalnej.
– Widać, że nowe kraje Unii także się zadłużały, ale robiły to bardziej wstrzemięźliwie – mówi Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte. I dodaje, że region Europy Środkowo-Wschodniej nie stracił swojej pozycji względem państw piętnastki w czasie kryzysu, przynajmniej tej liczonej jako udział ich produktu krajowego brutto w PKB starej Unii. W 2008 roku wynosił on 10 proc. i rok później się nie zmienił.
Niewielkie były też zmiany udziałów w poszczególnych składowych PKB. Np. konsumpcja prywatna państw regionu przed kryzysem stanowiła 11 proc. konsumpcji w 15 krajach starej Unii. W 2009 roku ten udział nieznacznie spał – do 10 proc.
– Pierwszą fazę kryzysu przetrwaliśmy dobrze. O wiele lepiej, niż inni się tego spodziewali. Liderem w tej grupie była oczywiście Polska – mówi Rafał Antczak. Ale dodaje, że w tej chwili trudno powiedzieć, który kraj ze Wschodu będzie teraz cieszył się najszybszym wzrostem gospodarczym.
– Np. to, że gospodarka estońska przyspiesza, może wynikać z dobrych wyników gospodarek niemieckiej i skandynawskich. Nie jest wcale powiedziane, że gdy nastąpi drugie dno kryzysu, Estonia spadnie równie szybko, jak teraz się wznosi – mówi wiceprezes Deloitte.
Drugi czynnik ryzyka to narastająca nierównowaga między rezerwami walutowymi regionu – rozumianymi jako wartość walut do dyspozycji – a wielkością długu zagranicznego sektora finansów publicznych. W 2009 roku rezerwy w regionie były warte 177,9 mld euro. Rok wcześniej było to 178,3 mld euro. Za to dług zagraniczny wzrósł do 230,4 mld euro z 193,6 mld euro.