Testy badają wpływ warunków skrajnych, a więc mało prawdopodobnych, na sytuację banków, i dlatego nie mogą być utożsamiane z prognozami finansowymi.
W USA na początku 2009 roku przeprowadzono testy, które pokazały odporność większości instytucji finansowych na zmiany warunków funkcjonowania. Wyniki stały się początkiem wyraźnego odbicia notowań giełdowych instytucji finansowych oraz spadku stóp na rynku międzybankowym. Przeprowadzenie testów przyczyniło się do odbudowania wzajemnego zaufania uczestników rynków oraz przynajmniej częściowo uspokoiło klientów.

65 proc. rynku

W przeprowadzonych w lipcu przez Komitet Europejskich Nadzorców Bankowych (CEBS) testach uczestniczyło 91 instytucji z 20 krajów Unii. Reprezentują one 65 proc. aktywów sektora. Z polskich banków w teście brał udział jedynie PKO BP, jako największy na naszym rynku.
Testy zostały przeprowadzone dla dwóch scenariuszy makroekonomicznych na lata 2011 – 2012, różniących się między sobą tempem wzrostu gospodarczego, wysokością stóp procentowych, deprecjacją walut oraz wzrostem ryzyka kredytowego mierzonego prawdopodobieństwem niewypłacalności i stopniem odzyskiwania wierzytelności zagrożonych. Dodatkowo w tzw. scenariuszu niekorzystnym założono wzrost ryzyka kredytowego poszczególnych krajów UE odzwierciedlony w obniżeniu wartości obligacji krajów. Co ciekawe, to dodatkowe ryzyko krajów zostało w przypadku Polski ocenione jako większe niż w odniesieniu do Grecji, Portugalii czy Irlandii.
PKO BP nie tylko przeszedł pozytywnie testy, ale znalazł się w gronie trzech najlepszych pod względem siły kapitałowej banków Unii, które zostały objęte badaniem. Warto pamiętać, że w badaniu uczestniczyły największe banki kontynentu. Współczynnik adekwatności kapitałowej PKO BP w obydwu analizowanych scenariuszach ukształtował się na poziomie 15,4 – 16,5 proc. na koniec 2012 roku wobec wymaganego przez CEBS minimalnego poziomu 6 proc.



Dochody bez ryzyka

Daleko za PKO BP znalazły się: UniCredit (właściciel Pekao), Commerzbank (główny udziałowiec grupy BRE), Banco Comercial Portugues (strategiczny udziałowiec Banku Millennium) czy ING (do którego należy ING Bank Śląski).
Choć relatywnie większą odporność na potencjalne zawirowania wykazały obecne w Polsce holenderski Rabobank, skandynawska Nordea czy hiszpański Santander, osiągnięte przez nie wyniki wskazują, że żaden z tych banków nie jest w tak dobrej kondycji jak PKO BP.
Główną przesłanką tak dobrego wyniku jest silna pozycja banku w segmencie detalicznym, relatywnie mała ekspozycja na ryzyka bankowe, których źródłem są rynki finansowe oraz ekspozycje kredytowe na zagranicznych rynkach. Innymi słowy działalność zarobkowa PKO BP na tzw. portfelu handlowym, która jest uzależniona od zmian takich parametrów rynkowych, jak stopy procentowe, kursy walut, ceny towarów czy wartość godziwa instrumentów pochodnych, jest relatywnie mała. Również ekspozycja na ryzyko kredytowe na zagranicznych rynkach jest niewielka, gdyż aktywa banku są ulokowane przede wszystkim na rynku krajowym.
Dzięki takiej strukturze bilansu i działalności PKO BP jest w relatywnie niewielkim stopniu wrażliwy na zmiany parametrów rynkowych. A teoretyczne negatywne skutki wzrostu ryzyka bankowego mogą być sfinansowane bieżącymi zyskami pochodzącymi ze stabilnego źródła, jakim jest bankowość detaliczna i w coraz większym stopniu bankowość korporacyjna. Przy tak dużym portfelu kredytów i depozytów wzrost stóp procentowych w warunkach kryzysowych pozwala zwiększyć realizowaną przez PKO BP marżę odsetkową.

Bazylea II to za mało

Analizując przeprowadzony test, warto zauważyć, że wprowadzone w bankach pod wpływem regulacji nadzorczych, znanych jako Bazylea II, metody zarządzania ryzykami bankowymi, które bazują na statystyczno-ekonometrycznych metodach (takich jak wartość zagrożona) opisujących zjawiska historyczne, nie są już wystarczające w warunkach dynamicznie zmieniających się rynków finansowych. Zmiany przetaczają się przez cały świat nawet w ciągu jednego dnia, powodując potężne przepływy funduszy i wywołując fundamentalne zmiany parametrów rynkowych, które rzutują na wycenę aktywów.
Należy oczekiwać, że w najbliższej przyszłości zarówno banki, jak i nowe regulacje nadzorcze większy nacisk będą kładły na testy scenariuszowe, które pozwolą sprawdzić wpływ zdarzeń niedających się opisać obserwowanymi rozkładami statystycznymi. Parametry przyjmowane do takich testów są często łatwiejsze w interpretacji, a ich wpływ daje się łatwiej wyodrębnić w większych analizach.
Kluczowym jednak wyzwaniem dla systemu bankowego (a może nie tylko dla niego) jest stworzenie spójnego systemu motywacyjnego, który nie skoncentruje uwagi zarządów na krótkich horyzontach. W tym zakresie istotne jest wydłużenie horyzontów oceny zarządów i zwiększenie znaczenia stabilizacji wyników instytucji finansowych w celu eliminowania sztucznie nadmuchiwanych baniek.
wiceprezes PKO BP