Zamiast prywatyzować, kolejne rządy doprowadziły państwowe wydawnictwa i drukarnie na skraj bankructwa. Dziś Skarb Państwa próbuje sprzedać udziały w firmach, ale wiele na nich nie zarobi.
Do końca roku resort skarbu chce zakończyć prywatyzację pięciu spółek: wydawnictw Bellona oraz Wiedza Powszechna, Olsztyńskich i Rzeszowskich Zakładów Graficznych, a także Składnicy Księgarskiej. Do sprzedaży przygotowuje siedem kolejnych. Inwestycje nowych właścicieli mają przemienić zacofane technologicznie firmy w nowoczesne przedsiębiorstwa, które będą w stanie podjąć rywalizację o klientów z prywatnymi konkurentami.
Ich szefowie cieszą się z tych planów. Ryszard Maćkowiak, dyrektor Olsztyńskich Zakładów Graficznych, nie ukrywa, że liczy na potężny zastrzyk gotówki. – Potrzebujemy nowej ośmiokolorowej arkuszowej maszyny drukarskiej, dzięki której zwiększylibyśmy moce produkcyjne o 20 proc. Urządzenie kosztuje blisko 4 mln zł, a na takie inwestycje nas nie stać – tłumaczy Maćkowiak. W ubiegłym roku spółka zatrudniająca 202 osoby zarobiła jedynie 74 tys. zł przy przychodach przekraczających 42 mln zł.

NIK wytyka błędy

Niska efektywność to problem wszystkich państwowych wydawnictw i drukarni – niektórych nie da się uratować. Z powodu fatalnych wyników i braku perspektyw zlikwidowane zostaną Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza, Poznańskie Zakłady Graficzne oraz Dom Słowa Polskiego w Warszawie.
Z opublikowanego w połowie lipca raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że wydajność pracy liczona na jednego zatrudnionego była w skontrolowanych zakładach nawet trzykrotnie niższa od średniej w całym sektorze poligraficznym. W dodatku koszty wynagrodzeń nieraz przekraczały wartość przychodów ze sprzedaży usług. – Nadzór właścicielski kolejnych ministrów Skarbu Państwa nad zakładami sektora poligraficznego był nierzetelny na wszystkich szczeblach zarządzania – mówi Zbigniew Matwiej z NIK.
Problemy mają też państwowe wydawnictwa. Bellona, specjalizująca się w tematyce militarnej, w ubiegłym roku sprzedała 1,2 mln książek za niespełna 23 mln zł. Jej główny konkurent na rynku książki historycznej, wydawnictwo Znak, w tym samym czasie sprzedał o ponad 500 tys. książek więcej, a jego przychody przekroczyły 50 mln zł. Państwowe firmy mają mniej pieniędzy na promocję czy zakup praw wydawniczych niż ich prywatna konkurencja, dlatego tracą czytelników. Wiedza Powszechna, niegdyś potęga w segmencie publikacji do nauki języków obcych, straciła klientów na rzecz zagranicznych wydawców: Langenscheidta, LektorKlett, Macmillana oraz Pearsona. Z kolei Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu zagraniczni konkurenci podkupili prawa do dzieł Marqueza, Cortazara, Vonneguta, Hellera, Grassa i Joyce’a.



Państwo zostawi trzy firmy

– Państwowe wydawnictwa należało prywatyzować w latach 90. Dziś jest już za późno, bo w wielu przypadkach ich jedynym wartościowym majątkiem są nieruchomości – mówi Kuba Frołow, wiceprezes badającej rynek wydawniczy firmy Biblioteka Analiz. Zapewne dlatego prywatyzacją państwowych firm z branży poligraficznej interesują się deweloperzy.
Docelowo z grupy 18 przedsiębiorstw wydawniczych i poligraficznych kontrolowanych przez Ministerstwo Skarbu w rękach państwa pozostaną tylko Polskie Nagrania, Polskie Wydawnictwo Muzyczne oraz Państwowy Instytut Wydawniczy. Według wiceministra skarbu Adama Leszkiewicza te firmy nie powinny być prywatyzowane, bo mają bogate zbiory archiwalne, np. PIW jako jedyny w Polsce ma prawa do wydawania dzieł Juliusza Słowackiego. Dlatego – jak tłumaczy Leszkiewicz – ich przyszłość musi zostać uzgodniona z ministrem kultury.
18 wydawnictw i drukarni jest kontrolowanych w tej chwili przez Skarb Państwa
5 przedsiębiorstw rząd zamierza sprywatyzować jeszcze w tym roku
3 pozostaną w rękach Skarbu Państwa: Polskie Nagrania, Polskie Wydawnictwo Muzyczne oraz Państwowy Instytut Wydawniczy