Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne plany prywatyzacyjne zostaną zrealizowane. W kolejnych latach też nie powinno być kłopotu.
W planie finansów państwa rząd zapisał, że w ciągu trzech lat, od 2010 do 2013 roku, na sprzedaży udziałów w firmach państwo zarobi 55 mld zł.
W tym roku Skarb Państwa ściągnął już 12,6 mld zł z zaplanowanych 25 mld zł. Do sprzedaży zostali jeszcze giganci, na przykład spółki energetyczne Energa i Enea. Skarb Państwa może na nich zarobić nawet 13 mld zł.

Giganci na sprzedaż

– Pracujemy w tej chwili nad 428 projektami, więc powinniśmy zrealizować zapisane w tegorocznym budżecie 25 mld zł przychodów – mówi Maciej Wewiór z Ministerstwa Skarbu.
Zwłaszcza że pod młotek pójdzie również Giełda Papierów Wartościowych, której pakiet akcji może kosztować prawie 1 mld zł.
Być może zostaną także sprzedane zakłady chemiczne Police i Puławy.
– Jeśli nastąpi dalsza prywatyzacja PKO BP i PZU, to nie powinno być też problemów z realizacją zamierzeń na kolejne lata – mówi Piotr Bujak z BZ WBK.
Rząd chce zmniejszyć swoje udziały w tych dwóch instytucjach finansowych do 25 proc. Oznacza to sprzedaż w latach 2011 – 2013 pakietu 26 proc. akcji PKO BP i blisko 20 proc. akcji PZU.
Biorąc pod uwagę kłopoty budżetowe, eksperci uważają, że sprzedaż tych dwóch spółek nastąpi szybko. Być może także w przyszłym roku będzie miała miejsce dalsza prywatyzacja Polskiej Grupy Energetycznej. Chodzi o pakiet 24 proc. akcji, który może kosztować – przy dzisiejszym kursie – nawet 10 mld zł.
Planowana jest również sprzedaż firm farmaceutycznych, żeglugowych oraz mniejszych spółek, np. uzdrowisk i PKS-ów.



Możliwa nadwyżka

Pytanie tylko, czy rząd uzyska dobrą cenę, jeżeli będzie musiał sprzedawać firmy, by ratować budżet. Inwestorzy mogą próbować zbić ceny. – Oczywiście, że prywatyzowanie pod pistoletem rosnącego długu publicznego jest trudniejsze niż w warunkach nadwyżki budżetowej. Może to mieć wpływ na cenę sprzedawanych spółek, ale nie sądzę, żeby nie udało się zrealizować zapisanych kwot – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Co więcej, całkiem możliwe, że prywatyzacja zakończy się nawet nadwyżką. Wystarczy podsumować uzyskane już w tym roku dochody i dodać zyski z największych prywatyzacji planowanych w najbliższych latach. Otrzymana kwota jest nawet większa niż 55 mld zł.

Konieczne reformy

Rząd nie tylko zakłada w najbliższych latach przyspieszenie prywatyzacji, ale też chce więcej na tym zarobić. Nie wszystkie przychody z prywatyzacji są bowiem dochodem budżetu państwa. Do tej pory 5 proc. środków pozyskanych z prywatyzacji było przekazywanych na Fundusz Reprywatyzacyjny, który ma służyć pokryciu ewentualnych roszczeń byłych właścicieli. Rada Ministrów chce, by ten odpis zmniejszył się do 1,5 proc. Podobnie z Funduszem Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Odpis na ten fundusz ma spaść z 15 do 3 proc. Dzięki temu budżet zwiększy dochody i nie będzie się musiał nadmiernie zadłużać.
Trudno sobie jednak wyobrazić, by dodatkowe dochody z prywatyzacji na dłuższą metę uratowały budżet. – Być może pokryją one dużą część potrzeb pożyczkowych państwa, ale jeśli jednocześnie nie będą podjęte żadne działania, które mają istotnie ograniczyć deficyt budżetowy, to następnym razem, gdy wystąpią podobne problemy, nie będzie już co sprzedawać – ostrzega Janusz Jankowiak z firmy doradczej JJ Consulting.