Tygodnik „Newsweek” od wczoraj ma nowego właściciela. Po ponad pół wieku firma Washington Post Company podpisała kontrakt o sprzedaży magazynu 91-letniemu biznesmenowi Sidneyowi Harmanowi.
Pismo będzie wydawał człowiek spoza branży. Harman jest właścicielem firmy produkującej sprzęt audio m.in. do samochodów. Jego żona to demokratyczna kongresmenka Jane Harman.
Nowy wlasciciel nie zdradza, jak zamierza wyciągnąć z tarapatów „Newsweeka”. Mówi jedynie ogólnikowo, że proces ratowania „skarbu narodowego” będzie rozłożony na lata. Pewne jest jednak, że pracę straci dotychczasowy redaktor naczelny Jon Meacham. Reszta 350-osobowego zespołu najpewniej utrzyma stanowiska. Takie są przynajmniej obietnice.
Od kilku lat „Newsweek” boryka się z poważnymi problemami. Jak podaje brytyjski „Guardian”, od 2007 r. notuje on stratę operacyjną. Dziś opiewa ona 44 mln dol. Szefostwo gazety tłumaczyło, że przyczyną kłopotów jest ucieczka czytelników do bezpłatnego internetu. Krytycy zarzucają jednak „Newsweekowi”, że w porę nie zareagował na zmieniające się trendy na rynku wydawniczym i zbyt późno przekształcił się z pisma niemal informacyjnego w magazyn publikujący głębsze analizy i komentarze na najważniejsze tematy. Jako przykłady skutecznej reakcji na kryzys podają działania magazynów „Time” oraz „Economist”, którym udało się utrzymać względnie stabilną sprzedaż (w 2009 r. „Economist” utrzymał zysk na poziomie 38 mln funtów).
„Newsweek” to legenda dziennikarstwa. Ma na swoim koncie zarówno wielkie sukcesy, jak i spektakularne wpadki. Do historii przejdzie materiał z sierpnia 2002 r., w którym John Barry i Babak Dehghanpishen opisali, jak sprzymierzony z USA Sojusz Północny wymordował w Afganistanie i pochował w zbiorowych grobach co najmniej tysiąc talibów. Wielką kompromitacją było natomiast opublikowanie w maju 2005 r. przez Michaela Isikoffa informacji o tym, jak strażnicy z Guantanamo bezcześcili Koran. Wiadomość wywołała falę zamieszek w krajach muzułmańskich, w których zginęło co najmniej 17 osób. Kilka dni później „Newsweek” przyznał, że wiadomość nie była prawdziwa. Głośna była także sprawa tajnego spotkania polityków republikańskich i generałów w sprawie planowania polityki wobec Bliskiego Wschodu i Afganistanu po 11 września 2001 r. Jako doradca uczestniczył w nim publicysta „Newsweeka” Fareed Zakaria. Sprawa wypłynęła, gdy jeden z uczestników narady opowiedzial o niej mediom.