Widz kanałów sportowych to mężczyzna, mieszkaniec miasta, raczej zamożny, aktywny, nieźle wykształcony. Taki klient jest atrakcyjny dla reklamodawców, dlatego telewizje wykładają miliony na transmnisje zawodów sportowych.
Klienci, którzy noszą się z zamiarem wykupienia abonamentu w jednej z platform cyfrowych, w pierwszej kolejności zwracają uwagę na liczbę i jakość kanałów: sportowych, filmowych i dziecięcych. Z tego, że sport przyciąga klientów, dawno zdali sobie sprawę właściciele platform, którzy na prawa do pokazywania największych sportowych wydarzeń wykładają miliony.
Canal+ do spółki z Orange Sport płacą 120 mln złotych rocznie za mecze piłkarskiej ekstraklasy. Spółka ITI (nSport) kupiła niedawno prawa do Ligi Mistrzów za około 30 mln euro. Taka determinacja nie dziwi. Gdyby te stacje straciły produkt, w który inwestowały od lat i na którym budowały swój prestiż, straciłyby również rzesze bardzo wartościowych klientów.

Widz o dobrym profilu

– Statystyczny widz stacji sportowych jest właścicielem kablówki lub dekodera, zarabia powyżej średniej krajowej. Jest bardzo dobrze sprofilowany. To cieszy reklamodawców, którzy mają pewność, że ich produkt trafi dokładnie tam, gdzie chcą – mówi w rozmowie z „DGP” Wojciech Kowalczyk z firmy At Media.
Z badań Nielsen Audience Measurement (dane za At Media) przeprowadzonych w 1650 gospodarstwach domowych wynika, że średnio w 70 proc. przypadków widzem stacji sportowych jest mężczyzna.
Wskaźnik ten jest wyższy, gdy stacja telewizyjna koncentruje się na piłce nożnej, a niższy, gdy w szerszym wymiarze prezentuje inne sporty. Przeważają osoby w wieku 25 – 40 lat. Większość z nich pracuje, zarabia 1800 – 2700 zł netto.
– Najbardziej ekskluzywną widownię ma Canal+ Sport. To kanał ekstrapłatny. Oglądają go osoby najlepiej zarabiające spośród wszystkich objętych badaniem – mówi Wojciech Kowalczyk. Canal+ Sport ma również wśród widzów jeden z najwyższych odsetków osób z miast powyżej 500 tys. mieszkańców oraz pracowników średniego i wyższego szczebla (odpowiednio 19,0 oraz 16,6 proc.).
Dosyć elitarną widownię (w porównaniu z konkurencją) ma również Eurosport, gdzie aż 30,7 proc. widzów to kobiety, oraz Sportklub, czyli jeden z faworytów widzów ze średnich miast i osób zarabiających średnią krajową. Na drugim biegunie jest TVP Sport, który w związku z łatwą dostępnością (niemal każda platforma cyfrowa, sieć UPC) ma widownię pochodzącą z małych miast, robotników, rolników i emerytów.
Ciekawym przypadkiem jest również Polsat Sport, kanał stosunkowo tani, który przebija konkurentów liczbą abonentów, ale raczej nie ich jakością. W blisko 60 proc. przypadków są to widzowie ze wsi i z miast poniżej 50 tys. mieszkańców, mający podstawowe lub średnie wykształcenie.

Nadawcy nie narzekają

Mimo wszystko widownia stacji sportowych nie jest mocno zróżnicowana. Dla odbiorcy najważniejsze są głośne eventy, duże, co najmniej ogólnopolskie wydarzenia sportowe. – W 2009 roku najlepiej oglądanymi wydarzeniami w Canal+ Sport były mecze ligi angielskiej i polskiej. W Polsacie Sport mistrzostwa Europy w siatkówce, a w Polsacie Sport Extra – Formuła 1 – mówi Kowalczyk.
Ponieważ każda ze stacji ma w ofercie to coś, co przyciąga konkretnego widza, każda ma swoich fanów, a nadawcy nie narzekają.
Podobnie zresztą jak reklamodawcy, którzy wiedzą, że ich oferta trafi nie do bezrobotnego mężczyzny spędzającego całe dnie przed telewizorem z piwem w ręku, tylko do aktywnego i świadomego konsumenta. Z pieniędzmi.