Setki miliardów euro ze Wspólnej Polityki Rolnej nie zapobiegły upadkowi europejskich wsi. Choć subwencje pochłaniają 40 procent budżetu Unii, rolników nie stać na inwestycje, spada liczba gospodarstw, a produkcja jest coraz mniej opłacalna
Setki miliardów euro subwencji ze Wspólnej Polityki Rolnej (CAP) nie zapobiegły upadkowi europejskich wsi.
Co roku pół miliona rolników pozostawia swoje gospodarstwa i przenosi się do miasta. A wśród tych, którzy jeszcze pracują na roli, zaledwie 7 procent ma mniej niż 35 lat – wynika z zorganizowanej w tym tygodniu w Brukseli konferencji o przyszłości CAP.
– W dzisiejszych czasach trzeba być wyjątkowo odważnym, aby zdecydować się na zostanie rolnikiem. Ryzyko jest ogromne, potrzebne nakłady wielkie, a potencjalne zyski minimalne – wylicza Joris Baecke, przewodniczący Europejskiej Rady Młodych Rolników (ECYF).

Ofiara własnego sukcesu

Subwencje dla rolników pochłaniają wciąż 40 proc. unijnego budżetu i stanowią prawie 60 mld euro rocznie. Mimo to w wielu krajach Unii tempo wyludniania się wsi jest zastraszające. W ciągu 10 lat liczba gospodarstw we Włoszech spadła z 5 do 3 milionów. W Niemczech ten trend jest jeszcze bardziej radykalny: o ile w połowie lat 90. na niemieckiej wsi pracowało jeszcze 1,8 mln osób, to teraz już tylko 900 tys. W całej Unii w ciągu ostatnich 4 lat liczba gospodarstw zmniejszyła się o 2 mln, do 24 milionów.
– CAP padł ofiarą własnego sukcesu. Przez wiele lat wysokie ceny żywności i dotacje doprowadziły do gwałtownego wzrostu wielkości produkcji żywności i wydajności gospodarstw. Teraz – kiedy Unia została zmuszona do otwarcia na światową konkurencję i ceny żywności spadły – tylko ci, których stać na zainwestowanie w ogromne gospodarstwa, mogą osiągnąć wystarczająco dużą wydajność i utrzymać się na rynku – mówi „DGP” dyrektor Francuskiego Instytutu Badań nad Rolnictwem (INRA) Alexandre Gohin.
Cytowane przez niego dane są szokujące. We Francji – kraju produkującym najwięcej żywności w Europie – właściciel 100 hektarów obsianych pszenicą może liczyć na zaledwie 1 – 1,5 tys. euro zysku netto miesięcznie. Rolnik, który hoduje 250 świń, dostanie co prawda w tym roku 2 – 3 tys. euro miesięcznie, ale jego działalność jest bardzo ryzykowna, bo ceny trzody podlegają ostrym wahaniom. Dlatego już w przyszłym roku – przy takiej samej wielkości hodowli – może wcale nie wyjść na swoje.
Z powodu masowego importu z Argentyny czy Australii w gorszej sytuacji są ci, którzy nastawili się na hodowlę bydła mięsnego. Nawet przy stu zwierzętach miesięczny zysk wynosi zaledwie 500 euro netto. Dużo wyższe (1,5 – 2 tys. euro miesięcznie) są dochody właściciela 100 krów mlecznych.



Młody bez kapitału

– Mimo szumnych deklaracji Bruksela przez lata wspierała przede wszystkim wielkie gospodarstwa. To one otrzymywały 80 proc. dotacji z CAP. Dlatego dziś, aby rozpocząć opłacalną działalność w rolnictwie, trzeba mieć ogromny kapitał, na który młodych ludzi nie stać. A wielu starszych rolników po prostu nie jest w stanie zbudować gospodarstw o wystarczająco dużej skali – tłumaczy „DGP” Philip Whyte, ekspert londyńskiego Center for European Reform.
Rachunek jest rzeczywiście prosty. Przy średnich cenach za hektar ziemi rolnej na poziomie 3 – 4 tys. euro potrzeba około pół miliona euro tylko na zakup ziemi. Do tego dochodzi budowa pomieszczeń gospodarczych, zakup sprzętu, chemikaliów, wynajęcie pracowników sezonowych – kosztujące przynajmniej kolejne pół miliona euro.

Mniejsze dotacje

Dalsza ucieczka ze wsi jest w Unii nieunikniona – i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, rolnicy nadal są średnio o wiele mniej wydajni niż pracownicy innych sektorów gospodarski. W całej UE przy roli pracuje ok. 5 proc. osób w wieku produkcyjnym. Jednak wytwarzają oni tylko 1,6 proc. PKB „27”. Po drugie, CAP czeka kolejna reforma, która będzie oznaczała zmniejszenie dotacji. Nie stać na nie zadłużonych po uszy krajów Unii, a dodatkowo – w ramach Światowej Organizacji Handlu – USA, Argentyna czy Chiny naciskają na Brukselę, aby choć częściowo wycofała się z protekcjonizmu rolnego.
– Dziś subwencje z Unii stanowią 30 – 40 proc. dochodu rolników. Bez nich tempo wyludniania się wsi byłoby jeszcze szybsze. Ale trzeba przyznać jedno: CAP nie zdołał zatrzymać naturalnych procesów wynikających ze zmian cywilizacyjnych, technologicznych oraz z globalizacji światowej gospodarki – wskazuje Alexandre Gohin.
Już teraz część krajów UE z powodu kryzysu likwiduje fakultatywne programy wsparcia dla wsi. Republiki bałtyckie, ale także m.in. Holandia, przestały wypłacać dotacje rzędu 70 tys. euro dla młodych rolników chcących założyć nowe gospodarstwo. A to zapewne dopiero zapowiedź znacznie większych cięć, które zostaną wprowadzone po 2013 r.