Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unia Europejska zablokowały 20 mld euro pomocy dla Węgier, bo rząd Viktora Orbana nie zgodził się na ostre cięcia socjalne. Kryzys zaufania dotknie całą Europę Środkową.
Ten scenariusz do soboty wydawał się nierealny. Choć zaraz po objęciu władzy przez centroprawicowy Fidesz nowy premier Viktor Orban straszył, że nie zamierza podporządkować się dyktatowi funduszu i Brukseli, nikt nie traktował tych zapowiedzi poważnie. A jednak. W weekend MFW i Unia zawiesiły wsparcie dla Budapesztu. Obie instytucje nie wierzą, że Orban w tym roku doprowadzi deficyt do poziomu 3,8 proc. PKB, a w przyszłym poniżej 3 proc. PKB. Konsekwencje są bolesne: reszta pieniędzy z puli 20 mld euro nie trafi na Węgry. Orban od weekendu z kryzysem walczy sam.
– Oceniamy, że w 2010 r. deficyt wyniesie przynajmniej 4,1 proc. PKB. Największym problemem jest jednak niepewność co do stanu finansowego państwa na przyszły rok – mówił szef misji funduszu na Węgrzech Christoph Rosenberg. – Trzymamy się warunku obniżenia deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB. Z punktu widzenia gospodarki ma to sens. Mówimy przecież o kraju, który ma największy dług spośród wszystkich państw nowych państw UE i który jako pierwszy ze wszystkich państw Unii musiał wystąpić o pomoc do MFW – dodał.

Giełdy zapikują

Analitycy ostrzegają, że już dziś rynki mogą bardzo źle zareagować na przerwanie rozmów z MFW i UE. – Spodziewam się nie tylko spadków kursów akcji na giełdzie, ale także zasadniczego osłabienia forinta, zdecydowanie poniżej 300 za euro (w piątek kurs wynosił 281 – red.) – uważa Zsolt Kondrat, analityk węgierskiego MKB Bank.
– W takim przypadku bank centralny może podwyższyć stopy procentowe, co jeszcze bardziej utrudni przezwyciężenie recesji – dodaje. Równie złe nastroje mogą zapanować na pozostałych parkietach Europy Środkowej i Wschodniej. Słaby forint najpewniej pociągnie za sobą również złotego.
Orban już w kampanii wyborczej zapewniał, że nie wprowadzi ostrych cięć socjalnych, które obiecali funduszowi jego poprzednicy. Złotym środkiem miało być działanie odwrotne do wymaganego przez MFW – obniżenie podatków i w ten sposób rozkręcenie gospodarki. – Monetaryści mówią, że to nierealne. Udowodniłem już raz, że to nieprawda – mówił w wywiadzie dla „DGP” tuż przed objęciem władzy Orban.



Forint osłabł najbardziej

Zdaniem Rosenberga zastępczy sposób ratowania budżetu jest nie tylko niewystarczający, ale wręcz szkodliwy dla gospodarki. Chodzi m.in. o jednorazowy podatek od obrotów bankowych, który w tym tygodniu ma uchwalić węgierski parlament. Fundusz uważa, że dodatkowe obciążenia nałożone na instytucje finansowe ograniczą ich możliwości kredytowe i utrudnią przezwyciężenie recesji.
Jak podał Eurostat, po dramatycznym minionym roku także w I kw. tego roku węgierska gospodarka skurczyła się o kolejne 0,9 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. W tym czasie polski PKB zwiększył się o 2,8 proc. Zdaniem unijnego instytutu w tym roku, po raz pierwszy od wielu dziesiątek lat, poziom rozwoju naszego kraju może przewyższyć Węgry. W 2009 roku dochód na mieszkańca w Polsce wynosił 61 proc. średniej unijnej, a na Węgrzech – 63 proc.
Już teraz węgierski forint jest walutą, która w tym roku najbardziej osłabła w stosunku do euro i dolara. Zdaniem Societe Generale osłabienie to będzie trwało nadal, i to także w stosunku do polskiego złotego. Francuski bank uważa, że w najbliższych dniach złoty będzie wart powyżej 69 forintów wobec 68 w zeszłym tygodniu.
– Stan węgierskich finansów jest znacznie gorszy, niż się o tym oficjalnie mówi. Dodatkowo inwestorzy w przeszłości kilka razy sparzyli się na zakupie węgierskich obligacji. Dlatego rządowi będzie teraz dużo trudniej samodzielnie finansować deficyt na międzynarodowych rynkach finansowych – uważa Gyorgy Barcza z K&H Bank.
Komisja Europejska przewiduje, że w tym roku PKB Węgier pozostanie na niezmienionym poziomie. Gdyby jednak faktyczne wyniki były dużo gorsze, rządowi będzie o wiele trudniej utrzymać pod kontrolą finanse publiczne z uwagi na zmniejszające się dochody podatkowe.