W pierwszym półroczu 2006 roku firmy zagraniczne zainwestowały ponad 5,5 mld zł. To dwa razy więcej, niż rok wcześniej. Najwięcej pieniędzy trafiło do sektorów: samochodowego, lotniczego, informatycznego i telekomunikacyjnego
Informacje o Polsce jako zielonej wyspie, której nie spustoszyło finansowe tsunami, wywołały zainteresowanie przedsiębiorców za granicą. Jeśli nie zaniechamy reform, polska gospodarka otrzyma potężny zastrzyk gotówki i nowych technologii.
W pierwszym półroczu 2010 wartość inwestycji zagranicznych przekroczyła 5,5 mld euro – wynika z najnowszych danych Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ). To niemal dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku, kiedy inwestorzy wydali u nas zaledwie 2,8 mld euro. Agencja szacuje, że w całym roku zagraniczni przedsiębiorcy zainwestują w Polsce łącznie 9 mld euro i stworzą blisko 40 tys. nowych miejsc pracy.
– Z powodu kryzysu finansowego inwestycje zagraniczne w naszym kraju spadły o połowę, ale już widać, że odbiliśmy się od dna. Ich wartość rośnie po raz pierwszy od dwóch lat – mówi Sławomir Majman, prezes PAIiIZ.
Tę opinię potwierdzają dane NBP, z których wynika, że od czerwca 2009 do maja 2010 r. napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski wyniósł prawie 11 mld euro, o ponad 4 mld euro więcej niż rok wcześniej.

Metropolie zasysają

80 procent inwestycji lokuje się na zachodzie kraju oraz w sześciu największych polskich aglomeracjach: w Warszawie, Poznaniu, Łodzi, we Wrocławiu, w Krakowie i Katowicach. Zagraniczni przedsiębiorcy inwestują w przemysł samochodowy i lotniczy, w usługi biznesowe, a także sektor informatyczny i telekomunikacyjny. – To już nie są zwykłe montownie. Co czwarty projekt dotyczy rozwoju nowoczesnych technologii lub wymaga od pracowników specjalistycznej wiedzy i umiejętności – mówi Majman.
Jedną z takich inwestycji jest budowa supernowoczesnej fabryki szyb samochodowych, którą w Środzie Śląskiej ma otworzyć amerykański Pittsburgh Glass Works. W zakładzie, który powstanie za 240 mln złotych, zatrudnienie znajdzie 150 osób. Obok fabryki Amerykanie uruchomią ośrodek badawczo-naukowy.



– Nagły wzrost wartości inwestycji zagranicznych to premia za zachowanie polskiej gospodarki w czasie kryzysu. Przedsiębiorcom zaimponowaliśmy stabilnością gospodarczą, wyróżniliśmy się na tle pogrążonych w recesji państw Europy Środkowej – uważa Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. To dlatego większość inwestycji trafia dziś do Polski, a nie do naszych południowych sąsiadów, choć do niedawna te kraje dla firm zachodnich były bardziej atrakcyjne. Wartość inwestycji zagranicznych w Czechach, na Węgrzech czy Słowacji – w przeliczeniu na głowę mieszkańca – jest dziś przeszło dwukrotnie wyższa niż u nas, ale możemy szybko nadrobić ten dystans. – Przedsiębiorcy, którzy rozważają inwestycję w Europie Środkowej, analizują sytuację we wszystkich czterech krajach. O wyborze lokalizacji decydują szczegóły: dostępna infrastruktura albo państwowe dotacje. Po kryzysie Polska ma wielki atut: duży stabilny rynek zbytu z rosnącym eksportem, trudno to będzie przebić konkurentom – ocenia Richard Lada z Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.

Awansujemy i zarabiamy

O tym, jak bardzo zmienił się wizerunek Polski w oczach zagranicznych przedsiębiorców, świadczy 16-punktowy awans naszego kraju w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej przygotowywanym przez firmę AT Kearney. W tegorocznym zestawieniu zajmujemy 6. miejsce, tuż za Niemcami. – Dla inwestorów bardzo ważne są stabilność gospodarcza i zaufanie do lokalnego rynku. Po tym, co w ciągu ostatnich dwóch lat wydarzyło się w światowej gospodarce, nasze dziurawe drogi już mniej im przeszkadzają – mówi Przemysław Stangierski z AT Kearney.
To uznanie ma finansowy wymiar. Według szacunków AT Kearney aż 40 proc. z kwoty 2 bln dolarów tegorocznych światowych inwestycji zagranicznych napłynie do państw, które zajmują pierwsze 10 miejsc w rankingu.
Uzdrowić finanse, wejść do strefy euro
OPINIA
prof. Stanisław Gomułka
główny ekonomista Business Centre Club, były wiceminister finansów
Na razie mamy małe powody do zadowolenia. W rekordowym 2007 roku – według NBP – zainwestowano w Polsce prawie 17 mld euro. Teraz trafi do nas połowa tej sumy. W ostatnich latach inwestycje zagraniczne stanowiły średnio 3 proc. polskiego PKB. Inwestycje rzędu 9 mld euro będą poniżej tej średniej. Źródłem irlandzkiego cudu gospodarczego były inwestycje zagraniczne sięgające 15 proc. PKB. Na tak duże w Polsce nie można liczyć, ale przy odpowiedniej determinacji i polityce do Polski może trafiać z zagranicy 15 – 20 mld euro rocznie. By to osiągnąć, musimy reformować finanse publiczne, by oddalić od Polski groźbę kryzysu. Pomogłoby także wejście do strefy euro, co zlikwidowałoby problem ryzyka kursowego, które odstrasza wielu inwestorów. Trzeba też się zastanowić nad obniżeniem podatku dochodowego od osób prawnych CIT. Warto podjąć ten wysiłek, bo firmy z obcym kapitałem już tworzą ok. 60 proc. naszego eksportu.